Amerykański dziennik opisuje, że na początku roku w internecie zaczęły pojawiać się tajemnicze oferty pracy. Zadania dotyczyły prostych czynności, takich jak roznoszenie ulotek czy rozwieszanie plakatów w miejscach publicznych, a oferowane wynagrodzenie było niskie. Gazeta zaznacza, że dla garstki uchodźców z Ukrainy możliwość szybkiego zarobku była zbyt atrakcyjna, by ją odrzucić.
"Ci, którzy odpowiedzieli (na oferty - red.) szybko zdali sobie sprawę, że jest pewien haczyk: praca polegała na rozpowszechnianiu prorosyjskiej propagandy w imieniu anonimowego pracodawcy. Dla tych, którzy mimo wszystko byli gotowi wykonać zadania, praca szybko przybrała złowieszczy obrót" - czytamy.