– Ekspansja słodyczy z Ukrainy sprawia, że sytuacja krajowych producentów jest coraz trudniejsza – mówi Marek Przeździak, prezes Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych Polbisco. – Ceny produktów zza wschodniej granicy są od 30 do 40 proc. niższe od tych z zakładów w Polsce – dodaje.
Daniel Argasiński, dyrektor zarządzający Argo, producenta słodyczy z Łańcuta, przyznaje, że część sieci decyduje się na wprowadzanie ukraińskich słodyczy pod swoimi markami własnymi. Jak ostrzega, uderzy to w najsłabszych producentów bez dobrze rozwiniętej sieci dystrybucji.
Marek Przeździak obawia się wręcz, że wiele zwłaszcza małych i średnich firm może nie sprostać tak agresywnej konkurencji i zbankrutuje.
Udział Ukrainy w łącznym imporcie słodyczy do Polski jest na razie niszowy. Jednak dostawy zza wschodniej granicy rosną w bardzo szybkim tempie. Zalewają nas głównie cukierki. W pierwszych ośmiu miesiącach 2015 r. import wyrobów cukierniczych z Ukrainy zwiększył się o 426 proc., do niemal 1,5 mln euro.
– Polska stała się bardzo interesującym rynkiem dla ukraińskiej branży czekoladowo-cukierniczej – uważa Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego Banku Zachodniego WBK.