Producentów makaronu dręczą te same problemy, co pozostałe branże spożywcze, czyli niestabilne warunki rynkowe, do czego doprowadziła dwucyfrowa inflacja, nieprzewidywalne ceny energii i gazu, a także wzrost cen wszystkich składników produkcji, w tym masy jajowej. – Wśród producentów panuje nerwowa atmosfera, planują produkcję w krótkich okresach, np. miesięcznych i tracą wiarę w przyszłość – mówi Marek Dąbrowski, szef Polskiej Izby Makaronu, w rozmowie z Portalem Spożywczym.

Dodaje, że wielu producentów rozważa czasowe wstrzymanie produkcji, by przeczekać czas szalejących cen surowców oraz energii. To jednak w konsekwencji może zakłócić łańcuch dostaw i doprowadzić do… braku makaronów w sklepach.

Czytaj więcej

Galeria Mokotów zmienia nazwę. Kultowe centrum w nowych barwach

Teraz mają kolejny trudny moment – stają do nierównego procesu negocjacji nowych kontraktów na przyszły sezon z sieciami handlowymi. Ten etap nie podoba się chyba żadnemu z dostawców, ale w czasach szybko drożejących składników, trudno wyliczyć ceny, po których jeszcze za kilka miesięcy będzie się opłacało sprzedawać swoją produkcję do sklepów.

Szef Izby Makaronów uważa bowiem, że w dzisiejszej sytuacji globalnej i politycznej, zawieranie dłuższych kontraktów niż trzymiesięczne jest pozbawione sensu, bo „biznes to nie wróżby”. I dodaje, że PIM wspólnie z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego zaapelowali do Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych, o podjęcie chociaż dialogu wokół wyzwań dla branży makaronowej i młynarskiej.