Gość zaznaczyła, że piekarnia Grzybki jest znana przede wszystkim na rynku warszawskim. - Pod Warszawą zaczynamy się dopiero rozwijać – mówiła.
- Nazwa Grzybki wzięła się od naszych klientów. Oni tak przezwali naszą firmę i jest to związane z architektonicznym wyglądem naszego pierwszego budynku, który przypominał grzybek – dodała.
Cichowska-Majchrzak przyznała, że jest to dosyć ciężki biznes, bo piekarnia jest miejscem czynnym 24 godz. na dobę. - Najwięcej pracy mamy, kiedy reszta Polaków ma wolne. Poza tym coraz mniej na rynku można spotkać ludzi, którzy są wykwalifikowani w tym kierunku. Brakuje specjalistów, którzy znają się na ciastach i mące. Ludzi do obsługi maszyn nie jest problem znaleźć – tłumaczyła.
- Ostatnio zatrudniliśmy kilka osób spoza Mazowsza. Zza wschodniej granicy też troszeczkę osób zatrudniamy. To są też nieźle wykwalifikowani pracownicy – dodała.