Budżet rezygnuje z 11 mln zł akcyzy z produkcji cydru, by zwiększyć rodzimą produkcję – deklaruje Mateusz Morawiecki, minister rozwoju i finansów. Nie wiadomo, czy rozwój produkcji alkoholu z jabłek zrekompensuje straty podatkowe budżetu. Drobni producenci cieszą się zaś bardzo ze zniesienia obowiązku banderolowania.
Banderole to anachronizm
– Podatek to jedno, ale zniesienie obowiązku banderolowania to także bardzo sensowna propozycja dla małych i średnich firm – mówi Tomasz Porowski, współwłaściciel firmy Cydr Ignaców. – Robimy to ręcznie, to absolutne utrapienie i anachronizm – podkreśla. Czy jednak zniesienie akcyzy będzie miało zbawienny wpływ na produkcję cydru, tego nie jest pewien. Szacuje, że akcyza dla partii 10 tys. litrów wynosi rocznie ok. 16 tys. zł. Porowski zauważa, że przydałoby się kompleksowe rozwiązanie dla małych producentów, np. ułatwione zatwierdzanie produkcji przez inspekcję sanitarną czy łatwiejsza sprzedaż we własnych gospodarstwach.
Z wnioskami o zniesienie obowiązku banderolowania cydrów i perry wiele razy zwracał się do resortu finansów Związek Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. Wskazywał, że banderole są jedną z przyczyn stagnacji na rynku cydru. Związek chciałby też, żeby Ministerstwo Finansów, opracowując przepisy, „zadbało o polskich producentów". – Jeżeli wszystkie napoje nazywane w UE cydrami zostaną potraktowane tak samo, zarówno te produkowane zgodnie z wymagającą ustawą, jak i te o niskim udziale soku jabłkowego, sprowadzane do Polski z innych krajów europejskich na zasadach swobodnego przepływu towarów, istnieje ryzyko, że dużą korzyść odniosą producenci zagraniczni – wskazuje ZP PRW.
Produkt regionalny tak nie powstanie
Robert Ogór, prezes notowanej na giełdzie Ambry, chciałby z kolei, by cydr można było w Polsce produkować jedynie ze świeżych jabłek lub soku, ale już nie z koncentratu. – Potrzebna jest definicja cydru, która ogranicza tę kategorię do produktów bezpośrednio pochodzących z owoców i zakazuje stosowania dodatków – mówi „Rzeczpospolitej" Robert Ogór.