Kania w oku cyklonu, ale z szansą na ratunek

Producent wędlin błyskawicznie otworzył postępowanie układowe, rozmawia też z inwestorem. – Sieci handlowe zaakceptowały podwyższenie cen – twierdzi Henryk Kania, szef rady nadzorczej.

Aktualizacja: 12.06.2019 11:43 Publikacja: 11.06.2019 21:00

Kania w oku cyklonu, ale z szansą na ratunek

Foto: Adobe Stock

Zakłady Mięsne Henryk Kania walczą z kryzysem i zagrożeniem niewypłacalnością. Banki wypowiedziały umowy kredytowe, notowania akcji zaliczyły historyczne dno, a pod zakładami w Pszczynie demonstrowali pracownicy bez wypłat. Widać jednak pierwsze światełka w tunelu. Katowicki sąd w rekordowym tempie trzech dni otworzył przyśpieszone postępowanie układowe.

– Jestem z firmą związany bardzo osobiście. Ma moje nazwisko. Zrobię wszystko, żeby ją uratować – mówi „Rzeczpospolitej" Henryk Kania, główny akcjonariusz i szef rady nadzorczej. – Wiele lat cała moja rodzina, a później pracownicy ją budowali. To jest duża część polskiego przemysłu mięsnego. Nie zawiedziemy dostawców, kooperantów i klientów – deklaruje.

To był najcięższy tydzień w historii polskiego producenta wędlin – poniedziałek zaczął się od wybuchu kryzysu, gdy spółka ostrzegła o możliwej niewypłacalności, we wtorek złożyła w sądzie wniosek o przyśpieszone postępowanie układowe, do środy umowy kredytowe wypowiedzieli dwaj najwięksi kredytodawcy, Alior i Bank Handlowy, a notowania zapadalnych w czerwcu obligacji serii F spadły do 12,5 proc. nominału.

Spółka chce układu

Przełom przyszedł w piątek, gdy ku zaskoczeniu prawników, sąd gospodarczy w Katowicach już po trzech dniach, choć miał na to dwa tygodnie, wydał decyzję o otwarciu postępowania układowego.

– W piątek zostało otwarte przez sąd przyśpieszone postępowanie układowe i teraz możemy bardziej oficjalnie negocjować z inwestorami, którzy są zainteresowani wsparciem finansowym spółki – mówi Kania. – Jesteśmy po dużych rozmowach. Liczymy, że w najbliższych dniach uda się przedstawić więcej informacji. Pozyskanie inwestora pozwoliłoby na zwiększenie produkcji, po tym gdy tydzień temu musieliśmy ją mocno ograniczyć – mówi Kania.

Wraz z wnioskiem do sądu trafiła wstępna propozycja układu z wierzycielami. Żeby poprawić marżowość, spółka chce zmienić ceny swoich produktów na półkach. Zakłada renegocjację kontraktów z wszystkimi dostawcami, od surowców po opakowania, jednocześnie chce aktualizować cenniki u klientów. Zwiększenie produkcji dałoby z kolei szansę na powrót na półki sklepowe. I tu kolejny ważny punkt – warunki współpracy z sieciami handlowymi. Spółka nawet w oficjalnych komunikatach giełdowych twierdziła, że w obecne problemy wpędziły ją błyskawicznie rosnące ceny mięsa, a to sprawiło, że z jednej strony musiała więcej płacić dostawcom, nie zmieniały się zaś ceny produktów w sklepach zagwarantowane umowami.

– W ostatnich dwóch–trzech latach doszło do dużej wojny cenowej w Polsce między sieciami handlowymi, co miało negatywny wpływ na nasze marże, a zdecydowana większość naszych przychodów pochodzi właśnie od nich. Jesteśmy po renegocjacjach cen dostaw naszych produktów do wszystkich sieci. Efekt jest zadowalający, zgodzili się podnieść ceny, niektórzy także skrócić terminy płatności – mówi Kania.

Największym odbiorcą wędlin Kani jest sieć Biedronka. Do chwili zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" firma Jeronimo Martins nie przesłała swojego komentarza. Tydzień wcześniej deklarowała jednak, że z jej punktu widzenia, najważniejsze jest zapewnienie ciągłości dostaw, współpracuje więc z wieloma dostawcami. – Mamy nadzieję, że ZM Kania wkrótce ponownie dołączą do grona największych dostawców wędlin do sieci – deklarował Arkadiusz Mierzwa, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej.

Negocjacje z bankami

Wstępny harmonogram restrukturyzacji przewiduje, że rozmowy z dostawcami i sieciami handlowymi odbędą się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Do czterech tygodni mają zająć pozyskanie kapitału obrotowego i umowy z inwestorami w celu zapewnienia finansowania dostaw surowca. Firma pracuje nad układem i będzie walczyć z zadłużeniem sięgającym 833 mln zł. Przy czym suma wierzytelności objęta układem wynosi 485 mln zł, a kolejne wierzytelności w wysokości 329 mln zł zostaną dołączone do układu za zgodą wierzycieli, głównie banków. Spółka zaproponowała spłatę wierzycieli finansowych w 96 ratach miesięcznych, czyli w osiem lat. Właściciele obligacji mają zostać spłaceni w 100 proc. po siedmiu latach.

– Po wydaniu opinii audytora banki bardzo mocno zaostrzyły stanowisko dotyczące dalszego finansowania spółki – mówi „Rzeczpospolitej" Henryk Kania. Jego zdaniem właśnie zaostrzenie warunków finansowania było jednym z czynników, które doprowadziły do braku środków obrotowych na zakup surowca i spowolnienia obrotu gotówką. – Rozmawiamy z bankami, aby osiągnąć porozumienie. Alternatywą jest upadłość spółki, co byłoby katastrofą nie tylko dla samej spółki, ale też dla jej pracowników i całej branży – mówi Kania.

Tymczasem, jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita", banki przyglądają się sytuacji, jednak zwracają uwagę na odległe terminy i zastanawiają się, na ile realne są deklaracje spółki. Podobnie drobni inwestorzy. – Nawet jeśli coś takiego zostanie zawarte, to nie daje gwarancji, że obligatariusze zostaną zaspokojeni, nie ma pewności, jaka będzie sytuacja spółki za kilka lat – mówi Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Analitycy sceptycznie patrzą na przypisywanie podwyżkom cen mięsa głównej roli w kryzysie spółki. – Faktycznie, w maju za półtusze wieprzowe trzeba było zapłacić średnio o 35 proc. więcej niż na początku roku. Ten wzrost jest na pewno odczuwalny dla zakładów przetwórczych, ale trzeba też pamiętać, że nastąpił z bardzo niskiego poziomu – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych w banku Santander. – Wahania cen są nieodłącznym elementem rzeczywistości, w której funkcjonują zakłady przetwórcze – dodaje.

Banki pomogą?

W trudnej sytuacji są banki, które finansują ZM Henryk Kania. Łącznie mięsna spółka ma około 470 mln zł zobowiązań wobec nich. Największymi wierzycielami wśród banków są Alior (233 mln zł) i Handlowy (125 mln zł), znikome zaangażowanie ma Santander Bank Polska. Różne opinie pojawiają się na temat tego, jak dobrze zabezpieczone są banki na aktywach mięsnej spółki i ile mogłyby odzyskać swoich należności. Jednak dzięki otwarciu postępowania układowego Kania zyskuje ochronę przed wierzycielami. O terminie i sposobie spłaty zdecyduje ewentualny układ. Wartość wierzytelności, które mogłyby zostać nim objęte, ale dopiero po wyrażeniu zgody wierzycieli, to 330 mln zł. Chodzi głównie o zabezpieczone zadłużenie wobec banków.

Zakłady Mięsne Henryk Kania walczą z kryzysem i zagrożeniem niewypłacalnością. Banki wypowiedziały umowy kredytowe, notowania akcji zaliczyły historyczne dno, a pod zakładami w Pszczynie demonstrowali pracownicy bez wypłat. Widać jednak pierwsze światełka w tunelu. Katowicki sąd w rekordowym tempie trzech dni otworzył przyśpieszone postępowanie układowe.

– Jestem z firmą związany bardzo osobiście. Ma moje nazwisko. Zrobię wszystko, żeby ją uratować – mówi „Rzeczpospolitej" Henryk Kania, główny akcjonariusz i szef rady nadzorczej. – Wiele lat cała moja rodzina, a później pracownicy ją budowali. To jest duża część polskiego przemysłu mięsnego. Nie zawiedziemy dostawców, kooperantów i klientów – deklaruje.

Pozostało 89% artykułu
Przemysł spożywczy
Czeczen właścicielem aktywów Danone w Rosji. Jest odznaczony „Orderem Kadyrowa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Przemysł spożywczy
Masło rekordowo drogie. Indeks światowych cen żywności najwyżej od kwietnia 2023 r.
Przemysł spożywczy
Święta, święta i… do kosza. Wyrzucamy 1,6 kg świątecznego jedzenia na osobę
Przemysł spożywczy
Coca-Cola wycofuje się z własnych obietnic. Nie będzie mocnego odwrotu od plastiku
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Przemysł spożywczy
Carlsberg znika z Rosji. Aktywa kupuje judoka, dobry znajomy Putina