– W piątek zostało otwarte przez sąd przyśpieszone postępowanie układowe i teraz możemy bardziej oficjalnie negocjować z inwestorami, którzy są zainteresowani wsparciem finansowym spółki – mówi Kania. – Jesteśmy po dużych rozmowach. Liczymy, że w najbliższych dniach uda się przedstawić więcej informacji. Pozyskanie inwestora pozwoliłoby na zwiększenie produkcji, po tym gdy tydzień temu musieliśmy ją mocno ograniczyć – mówi Kania.
Wraz z wnioskiem do sądu trafiła wstępna propozycja układu z wierzycielami. Żeby poprawić marżowość, spółka chce zmienić ceny swoich produktów na półkach. Zakłada renegocjację kontraktów z wszystkimi dostawcami, od surowców po opakowania, jednocześnie chce aktualizować cenniki u klientów. Zwiększenie produkcji dałoby z kolei szansę na powrót na półki sklepowe. I tu kolejny ważny punkt – warunki współpracy z sieciami handlowymi. Spółka nawet w oficjalnych komunikatach giełdowych twierdziła, że w obecne problemy wpędziły ją błyskawicznie rosnące ceny mięsa, a to sprawiło, że z jednej strony musiała więcej płacić dostawcom, nie zmieniały się zaś ceny produktów w sklepach zagwarantowane umowami.
– W ostatnich dwóch–trzech latach doszło do dużej wojny cenowej w Polsce między sieciami handlowymi, co miało negatywny wpływ na nasze marże, a zdecydowana większość naszych przychodów pochodzi właśnie od nich. Jesteśmy po renegocjacjach cen dostaw naszych produktów do wszystkich sieci. Efekt jest zadowalający, zgodzili się podnieść ceny, niektórzy także skrócić terminy płatności – mówi Kania.
Największym odbiorcą wędlin Kani jest sieć Biedronka. Do chwili zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" firma Jeronimo Martins nie przesłała swojego komentarza. Tydzień wcześniej deklarowała jednak, że z jej punktu widzenia, najważniejsze jest zapewnienie ciągłości dostaw, współpracuje więc z wieloma dostawcami. – Mamy nadzieję, że ZM Kania wkrótce ponownie dołączą do grona największych dostawców wędlin do sieci – deklarował Arkadiusz Mierzwa, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej.
Negocjacje z bankami
Wstępny harmonogram restrukturyzacji przewiduje, że rozmowy z dostawcami i sieciami handlowymi odbędą się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Do czterech tygodni mają zająć pozyskanie kapitału obrotowego i umowy z inwestorami w celu zapewnienia finansowania dostaw surowca. Firma pracuje nad układem i będzie walczyć z zadłużeniem sięgającym 833 mln zł. Przy czym suma wierzytelności objęta układem wynosi 485 mln zł, a kolejne wierzytelności w wysokości 329 mln zł zostaną dołączone do układu za zgodą wierzycieli, głównie banków. Spółka zaproponowała spłatę wierzycieli finansowych w 96 ratach miesięcznych, czyli w osiem lat. Właściciele obligacji mają zostać spłaceni w 100 proc. po siedmiu latach.
– Po wydaniu opinii audytora banki bardzo mocno zaostrzyły stanowisko dotyczące dalszego finansowania spółki – mówi „Rzeczpospolitej" Henryk Kania. Jego zdaniem właśnie zaostrzenie warunków finansowania było jednym z czynników, które doprowadziły do braku środków obrotowych na zakup surowca i spowolnienia obrotu gotówką. – Rozmawiamy z bankami, aby osiągnąć porozumienie. Alternatywą jest upadłość spółki, co byłoby katastrofą nie tylko dla samej spółki, ale też dla jej pracowników i całej branży – mówi Kania.