Cukier też powinien tanieć, ale zawsze się boję to przewidywać.
Trudno wyjaśnić, co się dzieje na rynku cukru w długim okresie?
Tak. Pamiętam okres przed unią, kiedy ceny galopowały. Wszyscy ekonomiści i politycy mówili, że w nowych mechanizmach polityki rolnej on musi stanieć. Psychoza powodowała wykup.
Też pamiętam jak parę lat temu politycy wszystkich opcji chodzili z siatkami cukru i mówili, że już kosztuje 7 zł, mimo że cukrownie i ludzie zajmujący się tym rynkiem mówili, iż za 4 zł przemysł jest gotów pocałować w rękę. Płaciliśmy 7 zł. Według mnie ceny cukru powinny spaść, ale jest to taki rynek, że jeśli będzie inaczej, to miałbym trudności z wytłumaczeniem dlaczego.
Masło będzie dalej drożało?
Nastąpiła już stagnacja cen, a nawet w wielu przypadkach spadek. Ta cena masła jest nie do utrzymania, mimo że coraz częściej po nie sięgamy. Kiedyś masło było przyczyną wszystkich klęsk i chorób cywilizacyjnych. W tej chwili widać odwrót od margaryny i powrót do masła.
Często było tak, że nieurodzaj był bardziej opłacalny. Jak czegoś było mało to ceny szły w górę i można było lepiej zarobić.
W gospodarkach zamkniętych tak by było, np. w PRLu.
A teraz?
Teraz spekulant kupuje kiedy są niskie ceny. Jeżeli zdejmuje z rynku to automatycznie ciągnie ceny do góry. Sprzedaje kiedy ceny są wysokie, powodując obniżanie cen. Otwarta gospodarka charakteryzuje się zupełnie innymi cechami niż ta z którą mieliśmy do czynienia. Spekuluje się, żeby wygrać i zarobić.
Udało się zaradzić ASF i chorobom świń w Polsce?
Z ASF jest poważny problem. Są kraje jak Hiszpania, która walczyła około 30 lat z ASF. W Holandii udało się to zlikwidować znacznie szybciej, ale na zasadzie wybicia całych stad.
U nas wirus przestał się rozprzestrzeniać?
Ciągle pojawiają się nowe ogniska. Cały czas trwa walka. ASF szerzy się wśród dzików i to one roznoszą wirus.
Tylko my mamy ten problem?
Problem w walce z dzikami jest nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim u naszych sąsiadów. Białoruś i Ukraina ma potężne ogniska tej choroby i praktycznie nie walczy z nią. Granic dla zwierząt dzikich nie ma.
Bez wybicia stad, na co politycy się nie zgodzą, nie zwalczy się tej choroby?
Będzie bardzo trudno jeżeli nie zacznie na poważnie walczyć się z tą chorobą na Ukrainie i Białorusi. Tu jest apel dla producentów. Szczególnie ci więksi rozumieją, że można ograniczyć ryzyko wystąpienia, czy całkowicie zlikwidować chorobę, stosując zasady bioasekuracji. Przestrzegać drobiazgowo zaleceń, które każdy hodowca trzody otrzymał.
Rozprzestrzenianie się tej choroby może spowodować spadek cen wieprzowiny?
Paradoksalnie mogłoby tak nastąpić. Pamiętam pierwsze ogniska grypy ptaków parę lat temu, kiedy obawa przed tą chorobą spowodowała znaczne ograniczenie konsumpcji ptaków. Przy trzodzie nie obserwowaliśmy czegoś takiego. Myślę, że trafiło do przekonania konsumentów twierdzenie wszystkich specjalistów, że ta choroba jest śmiertelna dla dzikowatych, ale niegroźna dla człowieka. Gdybyśmy je wybili, a konsumpcja została na tym samym poziomie, to ceny wzrosną.
Podobno ta choroba pojawiła się w gospodarstwach o małej ilości sztuk w stadzie, więc miało to praktycznie niewielkie znaczenie dla gospodarki krajowej.
Jednak zbliża się do skupisk największych stad, stąd walka i próba, żeby nie dopuścić do rozpowszechniania dalej. Oby się to udało. Bez wieprzowiny trudno sobie wyobrazić nasz stół, nie tylko świąteczny.