Niewątpliwie ubiegły rok był o niebo lepszy niż 2009. Dochody gmin wzrosły o 11,4 proc., podczas gdy w 2009 r. – o 4,1 proc. Taka spora dynamika to przede wszystkim efekt większych aż o 35 proc. dotacji. Podobnie było w miastach na prawach powiatu. Wpływy do miejskich budżetów zwiększyły się w ciągu 2010 roku o 7 proc. (rok wcześniej – o 1,8 proc.), a z dotacji – o 35 proc.
Po drugiej stronie wzrosły też wydatki samorządów – w gminach o 13,9 proc., w miastach – 4,9 proc. Rok wcześniej te wskaźniki wynosiły odpowiednio 11,3 oraz 9,8 proc.
Lwią część (ok. 75 proc.) swoich budżetów samorządy przeznaczają na tzw. wydatki bieżące, nazywane przez niektórych sztywnymi. Nie można bowiem ich ograniczyć, nie zrealizować bez jednoczesnego naruszenia ustalonych, często w formie ustaw, zasad. W gminach tego typu wydatki wzrosły o 11 proc., a w miastach – o 6 proc.
To m.in. efekt zwiększonego funduszu płac we wszystkich działach, którymi zajmują się samorządy. Przykładowo wynagrodzenia w oświacie w gminach wzrosły o 9 proc., a w administracji samorządowej – o 7 proc.
Istotne jest, że mimo trudnych czasów samorządy nie rezygnują z inwestycji. W 2010 r. padł pod tym względem nowy rekord – 43,3 mld zł, wobec 41,6 mld zł w 2009 r. nakładów całego sektora. Jednak powoduje to także bicie rekordów w mniej chlubnych dziedzinach – wysokości deficytu i zadłużenia.