Rozgłośnia podaje, że postępowanie dotyczy nielegalnego zdobywania informacji. Grożą za to dwa lata więzienia.
Chodzi m.in. o sprawę lokalizatora GPS, który agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego mieli zainstalować w prywatnym samochodzie Włodzimierza Karpińskiego. Jak twierdzą obrońcy byłego polityka, funkcjonariusze CBA nie mają uprawnień do stosowania takich urządzeń.
RMF FM przypomina, że sprawa wyszła na jaw w lutym ubiegłego roku w dniu zatrzymania Włodzimierza Karpińskiego. Doszło wtedy na parkingu stołecznego ratusza do przeszukania należącego do niego samochodu BMW. Jeden z agentów sięgnął pod tylni błotnik pojazdu i wyciągnął stamtąd zalepione taśmą urządzenie z magnesami. Ten przedmiot wypadł mu z ręki. Na pytanie świadków przeszukania co to jest, odpowiedział, że to jego telefon komórkowy. Funkcjonariusze nie chcieli tego incydentu uwzględnić w protokole. Wpisu dokonał obrońca, który na tej podstawie w kwietniu ubiegłego roku złożył zawiadomienie do prokuratury.
W listopadzie ubiegłego roku po tym, jak Włodzimierz Karpiński został europosłem, śląski wydział Prokuratury Krajowej uchylił mu areszt, w którym spędził osiem miesięcy.
„Prokuratura zmuszona była uchylić ten środek zapobiegawczy, mimo iż w sprawie zachodzi niezwykle silna obawa matactwa procesowego ze strony Karpińskiego” – twierdzą śledczy.