– Moim zdaniem jest to zmiana niekorzystna – twierdzi. – I dodaje, że aby organy podatkowe w wyniku egzekucji mogły rozliczać mandaty ze zwrotów podatku, skarbówka musi uzyskać pełen wgląd w rejestr karny, aby weryfikować ewentualne potrącenia z tytułu wykroczeń drogowych. Następnym krokiem, jak się wydaje, może być już tylko sytuacja, w której zwrot podatku będzie mógł być pozostawiony do zapłaty przyszłych mandatów.
– Niewątpliwie możemy sobie wyobrazić, że osoba oczekująca na zwrot podatku nie będzie nawet wiedziała o mandacie z fotoradaru. Ten zostanie w myśl tej regulacji automatycznie zaspokojony ze zwrotu jej podatku – zauważa doradca.
Dane o egzekwowaniu mandatów dziś są mało optymistyczne: budżet państwa traci rocznie ok. 100 mln zł z przedawnionych mandatów karnych. I nic się nie zmienia od lat. Już w 2013 r.
Najwyższa Izba Kontroli alarmowała w raporcie, że w Polsce tylko połowa ukaranych (47 proc.) płaci dobrowolnie mandaty. W ok. 23 proc. spraw kary zostały wyegzekwowane pomimo uchylania się ukaranych od dokonania płatności. Natomiast ok. 30 proc. nałożonych sankcji państwu nie udało się wyegzekwować i po upływie trzech lat uległy przedawnieniu.
Wkrótce – od 1 grudnia 2021 r. – ma się to zmienić. W latach 2016–2018 (zbadała to Najwyższa Izba Kontroli) były przypadki nałożenia na tę samą osobę więcej niż 330 mandatów, a w czterech – więcej niż 500 mandatów. Rekordzista dostał mandaty na kwotę ponad 147 tys. zł.