Z innych badań, jakie prowadzono w tym kierunku, wynika, że dozwolone prędkości przekraczało od 40 do 70 proc. kierowców na ulicach miejskich, od 50 do 70 proc. na odcinkach zamiejskich i od 50 do 95 proc. na drogach tranzytowych przechodzących przez miejscowości. Od 29 do 55 proc. (w zależności od lokalizacji odcinka) kierujących jadących szybciej, niż zezwalały znaki, przekraczało dopuszczalną prędkość o więcej niż 20 km/h.
Płacą za brawurę
Według danych policji prędkość jest podstawową przyczyną wypadków na polskich drogach. W 2012 r. niedostosowanie prędkości do warunków ruchu stwierdzono w 8,7 tys. wypadków (23 proc.), zginęło w nich 1105 osób (31 proc. ogółu), a blisko 12 tys. zostało rannych (26 proc.).
Mniej niż połowa wypadków (45 proc.), w których kierowcy nie dostosowali prędkości do warunków ruchu, wydarza się na terenie niezabudowanym. Ginie w nich natomiast więcej osób (61 proc.). Na 100 wypadków w terenie niezabudowanym ginie średnio 17 osób, a w obszarze zabudowanym – dziewięć. Najwięcej wypadków śmiertelnych wynikających z nadmiernej prędkości następuje na prostych odcinkach drogi – 53 proc., i zakrętach – 35 proc.
W 2012 r. wśród ogółu uczestników wypadków, którzy jechali za szybko, 72 proc. stanowili kierowcy aut osobowych. Największy odsetek wypadków, do których doszło w wyniku nadmiernej prędkości, powodują motocykliści (60 proc.). W co piątym ginie człowiek. Dla porównania wśród wypadków spowodowanych przez kierujących samochodami osobowymi niespełna 30 proc. wynika z nadmiernej prędkości.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.lukaszewicz@rp.pl