Rzecznik przestrzega przed czarnymi dziurami prawnymi, w których brak byłoby sądu właściwego do orzekania w przedmiocie przestrzegania praw człowieka także osób podejrzewanych o terroryzm. Podtrzymanie rządów prawa i ochrona praw podmiotowych należy do Trybunału także w czasach kryzysowych i nadzwyczajnych. Sędzia musi jednak wykazać wyjątkową ostrożność. Z jednej strony musi respektować decyzje wydawane na zewnątrz systemu wspólnotowego. Z drugiej strony nie może lekceważyć zasad, które leżą u podstaw Wspólnoty. Gdy w grę wchodzą wspólnotowe prawa fundamentalne (prawo do sądu, własność etc.), Trybunał musi korzystać z kompetencji do uchylenia aktów prawnych instytucji Wspólnoty, nawet wówczas gdy odzwierciedlają stanowisko Rady Bezpieczeństwa. Następuje to w toku normalnej kontroli sądowej, choć innemu rozłożeniu może podlegać ważenie konkurencyjnych interesów (prawa podmiotowe v bezpieczeństwo).
Jakie wnioski płyną z tego kształtującego się orzecznictwa. Na pewno sędzia nie może odmówić wydania wyroku z powodu delikatności/trudności materii. Gdyby miał tak postąpić, dopuściłby się odmowy dania sprawiedliwości. Nie oznacza to oczywiście, że jurysdykcja sądu wspólnotowego nie powinna ulec stosownej adaptacji w odpowiedzi na zagrożenia związane z działalnością terrorystyczną. Potrzebne jest więc podejście oparte na mądrym wyważeniu bezpieczeństwa z prawami człowieka. Gotowość takiego balansowania jest bliższa idei prawa, do której odsyła art. 220 traktatu, skoro nie ma bezpieczeństwa bez prawa, a prawa bez sędziego. Istnienie prawa każdego do ochrony swoich praw przed niezależnym, bezstronnym i dostępnym sądem stanowi element wyróżniający wspólnotę prawa od systemu wykluczającego osoby, które chcą go zwalczać metodami terrorystycznymi.
Kluczowe pytanie powinno zatem brzmieć: jak sądy wspólnotowe powinny ukształtować jurysdykcję w wypadku osób podejrzewanych o akty lub współpracę z organizacjami terrorystycznymi, nie zaś, czy sądy wspólnotowe korzystają z jurysdykcji w tych sprawach. Prawodawca jest wyposażony w niezbędną swobodę i moc decyzyjną. Dokonuje skomplikowanych wyborów oraz zawiera kompromisy między kolidującymi wartościami (bezpieczeństwo v prawa człowieka). Powołaniem natomiast sędziego nie jest ubieganie wyborów prawodawcy. Od sędziego oczekujemy raczej jasnego nakreślenia przebiegu granicy, której prawodawca prowadzący walkę z terroryzmem nie może przekroczyć. Granica ma przebiegać między akceptacją „decyzyjności” i swobody wyboru prawodawcy (dopuszczalne ograniczenie praw człowieka w celu zagwarantowania bezpieczeństwa) a wskazaną interwencją korygującą sądu. Tak długo jak działania prawodawcy ograniczające prawa jednostki mieszczą się w granicach rozsądności, będą one akceptowane i legitymowane. W ten sposób nie kwestionujemy, że prawa podmiotowe podlegają ograniczeniu, ale raczej podkreślamy sposób uzasadnienia dokonywanych ograniczeń. Jednak aby sąd mógł sprawować swoją funkcję kontrolną, musi uprzednio w sposób pozytywny spojrzeć na własną jurysdykcję.
Sądzenie w czasach kryzysowych stanowi najbardziej wymagający test dla każdego sędziego. To wówczas ochrona praw człowieka nabiera szczególnego znaczenia i aktualności. Sędzia, który nie udzieli ochrony w czasach terroryzmu, nie spełni swojej funkcji w okresie pokoju i bezpieczeństwa. Czasy nadzwyczajne wymagają od sędziów ważenia i odpowiedzi na pytanie: jak w konkretnej sytuacji rozłożyć proporcje i szalę między prawami podmiotowymi osób podejrzewanych o terroryzm a interesem społeczeństwa, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa. W tym sensie od sędziego wymagamy pozytywnego rozstrzygnięcia o jurysdykcji, a nie negatywnego, opartego na założeniu, że bezpieczeństwo i porządek publiczny to problemy automatycznie leżące poza kognicją sądów.
Pamiętajmy, że w traktacie państwa dokonały wyboru Trybunału jako niezależnej instytucji rozstrzygającej kontrowersje wynikające ze stosowania i interpretacji traktatu. Zaakceptowały jego działania quasi-ustawodawcze i obronne, tj. zmierzającego do zapewnienia, że raz powierzona jurysdykcja ma charakter rzeczywisty. Z tak rozumianą koncepcją jurysdykcji ściśle związane jest założenie, że we wspólnotowym systemie ochrony prawnej nie ma miejsca na jurysdykcyjną „terra incognita”. Raczej każdy skrawek musi być umiejętnie zagospodarowywany przez sędziów. Postulat ważenia interesów i wartości wymaga jednak, aby to zagospodarowanie było mądre, a nie oznaczało bezwzględnego sądowego podboju obszaru, w obrębie którego mogą funkcjonować inni niż sądy aktorzy. W tym sensie nasze oczekiwania wobec sądu są związane z ambitnym i wymagającym modelem sądzenia. Rolą sądu jest gwarantowanie praw podmiotowych mniejszości, często poświęcanych dla dobra większości. Ten model sądzenia oznacza sprzeciw wobec dominacji większościowego wyboru wyznaczonego potrzebą chwili na rzecz wyboru opartego na długofalowej strategii inspirowanej prawami podmiotowymi. Funkcją Trybunału nie jest zaspokajanie ulotnego nastroju większości, ale umiejętne wyrażanie i ochrona pewnych zasad fundamentalnych przesądzających o tożsamości „wspólnoty prawa”, której sędziowie są zarówno produktem, jak i kreatorem. W przeciwnym razie nie będzie żadnej różnicy między wspólnotą a terrorystami, którzy z nią walczą. Dlatego 3 września metoda sądowa musi znaleźć niełatwy kompromis z polityczną.