Polskie lotniska czeka w tym roku fundamentalna reforma w zakresie ochrony ich bezpieczeństwa. Wejdą na nie zewnętrzne firmy ochroniarskie mające koncesję na prowadzenie działalności gospodarczej i pozwolenie na broń.
Najpierw jednak będą musiały uzyskać status zarejestrowanego agenta. Oznacza to konieczność uzyskania wpisu do specjalnego rejestru prowadzonego przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego po otrzymaniu przez agenta certyfikatu operatora kontroli bezpieczeństwa i opinii Straży Granicznej. Zmiana wiąże się z projektem nowelizacji [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C7BBAB0AF8813583B9740102E3202AC0?id=182064]prawa lotniczego[/link], który jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie, ale rząd zgłosił do niego autopoprawkę.
[srodtytul]Zamiast straży[/srodtytul]
Dziś ochroną bezpieczeństwa na lotniskach zajmują się Straż Graniczna i wewnętrzne służby zarządzającego portem. W myśl proponowanych rozwiązań za system ochrony lotniska cywilnego ma odpowiadać tylko jedna instytucja, czyli zarządzający portem. Nadzór nad nią będzie sprawować prezes ULC we współdziałaniu ze SG. Zarządzający lotniskiem ma być odpowiedzialny za kontrolę bezpieczeństwa osób, bagażu oraz przesyłek i osób korzystających z przejść służbowych. Pomysł nie jest nasz, to wynik zaleceń organizacji lotniczych.
[b]– Państwa Unii odeszły od kontrolowania bezpieczeństwa przez funkcjonariuszy służb publicznych i przyjęły model ochrony lotnictwa przez pracowników prywatnych firm pod nadzorem służb państwowych. [/b]Funkcjonuje on bez zastrzeżeń – podkreśla płk Wojciech Lechowski, rzecznik prasowy komendanta głównego Straży Granicznej.