Rozliczanie prezesów spółek Skarbu Państwa nie będzie takie łatwe

Menedżerowie nie odpowiadają tylko za skutki działań, których nie mogli rozsądnie przewidzieć. Nie są natomiast zwolnieni z odpowiedzialności np. za niegospodarność – wskazuje prof. Adam Opalski, Uniwersytet Warszawski

Publikacja: 20.12.2023 03:00

Były premier Mateusz Morawiecki i prezes PKN Orlen Daniel Obajtek

Były premier Mateusz Morawiecki i prezes PKN Orlen Daniel Obajtek

Foto: PAP/Rafał Guz

Nowa większość rządowa dużo mówi o rozliczaniu nadużyć w spółkach Skarbu Państwa za rządów PiS. Jakie instrumenty prawne wchodzą w rachubę: karne, cywilne czy jedne i drugie, i od czego się zaczyna?

Wobec skali nadużyć, o których głośno w mediach, w grę wchodzi wykorzystanie nie tylko narzędzi prawa cywilnego, ale i karnego. Spółki mogą kierować roszczenia o naprawienie szkód wyrządzonych przez menedżerów i domagać się ścigania przestępstwa niegospodarności. Znaczenie dla odpowiedzialności cywilnej będzie też miała odmowa udzielenia absolutorium członkom organów. Możliwe jest kwestionowanie wygórowanych wynagrodzeń, zwłaszcza wysokich odpraw, tzw. złotych spadochronów. Najtrudniejsze okaże się podważenie niegospodarnych transakcji z udziałem spółek Skarbu Państwa. Polskie sądy są bowiem rzadko skłonne stosować instrumenty, które daje prawo cywilne, takie jak stwierdzenie nieważności czynności ze względu na naruszenie dobrych obyczajów, zasad współżycia społecznego czy obejście prawa. Wszystkie te działania powinien poprzedzić rzetelny audyt właścicielski. Inaczej mielibyśmy do czynienia z polowaniem na czarownice.

Czy wprowadzona niedawno do KSH zasada (business judgment rule), która chroni członka władz spółki jeżeli jest lojalny wobec spółki, działa w granicach uzasadnionego ryzyka gospodarczego, na podstawie informacji, analiz, chroni także członków zarządu spółek Skarbu Państwa przed odpowiedzialnością ? 

Business judgment rule nie jest przepisem na bezkarność zarządzających. Menedżerowie nie odpowiadają tylko za skutki działań, których nie mogli rozsądnie przewidzieć. Nie są natomiast zwolnieni z odpowiedzialności za niegospodarność, marnotrawienie majątku spółki czy defraudacje. Dlatego menedżerom nic nie da zasłanianie się opiniami i analizami, jeżeli podjęli decyzję gospodarczą wbrew interesom spółki i niestarannie. Opinie ekspertów mają pomóc w podejmowaniu rozstrzygnięć: dostarczyć fachowej wiedzy, którą zarząd nie musi dysponować, czy poszerzyć spektrum stanowisk o nowy punkt widzenia. Decyzje jednak podejmuje ostatecznie zawsze zarząd, często wspólnie z radą nadzorczą. Opinie ekspertów nie mogą więc zastąpić menedżerów w wykonywaniu ich zadań.

Business judgment rule odnosimy więc do realiów prowadzenia biznesu. Co to znaczy?

Każdy zarządzający może i powinien podejmować ryzyko gospodarcze, bo daje ono widoki na zysk, jednak w racjonalnych granicach. Menedżerowie odpowiadają tylko za staranność zarządzania, a nie za ostateczny efekt. Zysku nie da się zagwarantować. Gdy już wszystko wiadomo, łatwo krytykować i karać za niesatysfakcjonujące rezultaty, ale nie o to chodzi w biznesie. Business judgment rule sformułowano na bardzo wczesnym etapie rozwoju orzecznictwa sądowego krajów anglo-amerykańskich. Teraz zasada ta została recypowana w prawie polskim, podobnie jak w innych systemach w Europie. Obowiązywała też już wcześniej w polskim prawie karnym.

Czy jest jakiś miernik badania wartości opinii ekspertów, czy będą je oceniać biegli zaangażowani przez sąd lub prokuratora?

Ocenie powinno podlegać w pierwszej kolejności to, czy w danych okolicznościach opinia była w ogóle potrzebna. Czy zarząd nie zastępuje opinią decyzji, które powinien podjąć na własną odpowiedzialność. Jeżeli opinia eksperta była nierzetelna, menedżerowie mogą odpowiadać za winę w jego wyborze (culpa in eligendo). Pole do uwolnienia się przez nich od odpowiedzialności pozostaje zatem ograniczone. Opinia, która nie spełnia wymagań profesjonalizmu, może też rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą eksperta względem spółki. Kwestie te będą ostatecznie oceniały sądy cywilne i karne, korzystając w koniecznym zakresie z pomocy biegłych sądowych.

Czytaj więcej

Złote spadochrony w spółkach Skarbu Państwa lepsze na niższych stanowiskach

Czy akcjonariusze, choćby mniejszościowi, mogą blokować roszczenia odszkodowawcze stawiane ich menedżerom? Czy ich stanowisko ma znaczenie w takich sprawach?

W polskim prawie ciągle obowiązuje archaiczna zasada, że podnoszenie roszczeń odszkodowawczych przeciwko byłym członkom zarządu i rady nadzorczej wymaga najpierw upoważnienia w uchwale walnego zgromadzenia. Decyzja nie leży zatem w swobodnej gestii aktualnego zarządu ani rady. Inaczej do kwestii tej podchodzą niektóre systemy prawa obcego, np. niemieckiego. Uznaje się tam, że staranny nadzór wymaga niekiedy podnoszenia roszczeń odszkodowawczych za nadużycia, których dopuścili się menedżerowie. Zaniechania mogą rodzić odpowiedzialność samych nadzorujących.

Co zatem może w tej kwestii akcjonariusz?

Uchwała walnego zgromadzenia decydująca o podnoszeniu roszczeń może zostać zaskarżona przez każdego akcjonariusza. W spółkach publicznych oznacza to, że każdy, kto nabędzie choćby tylko jedną akcję, mógłby sabotować podnoszenie roszczeń. Wstrzymanie wykonalności zaskarżonej uchwały zapewniłoby jednak dopiero zabezpieczenie powództwa przez sąd. Trudno wyobrazić sobie powód, dla którego sąd miałby zakazać wykonania uchwały warunkującej wszczęcie procesu przeciwko menedżerowi, który potencjalnie dopuścił się nadużyć. O ewentualnej jego odpowiedzialności rozstrzygnie niezawisły sąd po wszechstronnej ocenie okoliczności sprawy. Próby blokowania działań zmierzających do egzekwowania odpowiedzialności odszkodowawczej członków organów wydają się więc skazane na porażkę.

Czy członkowie rady nadzorczej, którzy deklarują się jako niezależni, też ponoszą odpowiedzialność i czy jest surowsza czy też łagodniejsza?

Członek niezależny powinien być wolny od istotnych powiązań ze spółką publiczną, zarządem i akcjonariuszami dysponującymi co najmniej 5 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Niezależność ma umożliwić sprawowanie efektywnego nadzoru dla dobra akcjonariuszy mniejszościowych. Ich interesy są zagrożone uczestnictwem w spółce akcjonariusza strategicznego i jego oddziaływaniem na spółkę. Członkowie niezależni zasiadają w komitecie audytu i czuwają m.in. nad adekwatnością warunków transakcji, które zawiera spółka publiczna z akcjonariuszem strategicznym i innymi podmiotami powiązanymi. W spółkach Skarbu Państwa instytucja członka niezależnego stała się jednak fasadowa.

Dlaczego pan tak twierdzi?

Zaangażowane osoby akceptowały działania motywowane interesem politycznym i partyjnym, rażąco sprzeczne z rachunkiem ekonomicznym i celem spółki polegającym na maksymalizacji zwrotu z inwestycji dla akcjonariuszy. W niektórych spółkach, mających strategiczne znaczenie dla gospodarki, niezależność deklarowała większość członków rady. To czysta fikcja, bo gdyby była realna, Skarb Państwa utraciłby kontrolę nad spółką. Obecnej sytuacji nie ułatwiają przepisy ustawy o biegłych rewidentach, mające zamknięty katalog przesłanek wykluczających niezależność. Taka formuła zaprzecza istocie niezależności. Jej sensem jest uwzględnienie rzeczywistego stanu rzeczy i całokształtu sytuacji członka rady, nie zaś jedynie „test” niewystępowania schematycznych i pozbawionych elastyczności przesłanek ustawowych. Członkowie niezależni, którzy sprzeniewierzyli się swojemu mandatowi, mogą ponieść nawet surowszą odpowiedzialność niż pozostali członkowie rady. Nie jest wykluczone, że odpowiadają nie tylko wobec spółki, ale i inwestorów, których interesy powinni chronić i których zaufania nadużyli. Spółki publiczne wymagają w Polsce zasadniczej odnowy. Należy unowocześnić standardy ładu korporacyjnego i zapewnić skuteczne mechanizmy ich egzekwowania.

Adam Opalski jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego oraz OfCounsel w Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka w Warszawie.

Nowa większość rządowa dużo mówi o rozliczaniu nadużyć w spółkach Skarbu Państwa za rządów PiS. Jakie instrumenty prawne wchodzą w rachubę: karne, cywilne czy jedne i drugie, i od czego się zaczyna?

Wobec skali nadużyć, o których głośno w mediach, w grę wchodzi wykorzystanie nie tylko narzędzi prawa cywilnego, ale i karnego. Spółki mogą kierować roszczenia o naprawienie szkód wyrządzonych przez menedżerów i domagać się ścigania przestępstwa niegospodarności. Znaczenie dla odpowiedzialności cywilnej będzie też miała odmowa udzielenia absolutorium członkom organów. Możliwe jest kwestionowanie wygórowanych wynagrodzeń, zwłaszcza wysokich odpraw, tzw. złotych spadochronów. Najtrudniejsze okaże się podważenie niegospodarnych transakcji z udziałem spółek Skarbu Państwa. Polskie sądy są bowiem rzadko skłonne stosować instrumenty, które daje prawo cywilne, takie jak stwierdzenie nieważności czynności ze względu na naruszenie dobrych obyczajów, zasad współżycia społecznego czy obejście prawa. Wszystkie te działania powinien poprzedzić rzetelny audyt właścicielski. Inaczej mielibyśmy do czynienia z polowaniem na czarownice.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?