Proces, jaki dokonał się po wejściu do Unii Europejskiej, często określany jest mianem modernizacji prawa konkurencji. Jego istota sprowadza się do przyznania krajowym organom ochrony konkurencji uprawnienia do egzekwowania w pełnym zakresie przepisów art. 81 i 82 traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską (TWE), uprzednio zarezerwowanego wyłącznie dla Komisji Europejskiej (Komisja). [wyimek]Harmonizacja przepisów prawa nie powinna być utożsamiana z ich unifikacją[/wyimek]
Organy krajowe, w tym prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, mają dziś nie tylko prawo, ale i obowiązek stosowania przepisów wspólnotowego prawa konkurencji do praktyk ograniczających konkurencję, jeśli praktyki te zakłócają funkcjonowanie wspólnego rynku. Do tych samych zachowań równolegle stosowane są z reguły przepisy prawa krajowego.
Modernizacja była prawdziwą rewolucją. Można powiedzieć, że w jednej chwili świat wspólnotowego prawa konkurencji przestał być płaskim dyskiem opartym na dwóch fundamentach (Komisji i sądach rozpatrujących odwołania od decyzji Komisji), zyskał wielowymiarowość nieuchronnie związaną z przyznaniem uprawnienia do stosowania tych samych przepisów organom, które funkcjonują na różnych zasadach i – co jest znacznie ważniejsze – wyrastają z bardzo różnych kultur prawnych.
Mimo wprowadzenia mechanizmów, które mają zapewniać jednolite stosowanie przepisów prawa konkurencji w całej Unii, praktyka stosowania tych przepisów w podobnych sprawach bywa bardzo różna, co prowadzi do komplikacji i istotnie zwiększa ryzyko prawne. Różny jest zresztą – i to diametralnie – stopień ich wykorzystania. Jak podaje International Chamber of Commerce, we Włoszech blisko 80 proc. spraw jest rozpatrywanych także na podstawie prawa wspólnotowego, podczas gdy we Francji analogiczny odsetek oscyluje wokół 50 proc., co i tak jest świetnym wynikiem, jeśli za punkt odniesienia przyjąć tzw. nowe państwa członkowskie.
[srodtytul]Równolegle, nie zamiennie[/srodtytul]