Naczelna Izba Lekarska rekomenduje swoim członkom, którym 30 czerwca kończą się umowy z NFZ na wypisywanie recept na leki refundowane, aby nie podpisywali kolejnych. Izba wskazuje, że od lipca lekarze prowadzący indywidualne gabinety powinni wypisywać chorym leki na drukach opracowanych przez samorząd lekarski. Sprawi to, że pacjenci nie dostaną recepty na lek ze zniżką, ale będą mogli go wykupić za 100 proc. ceny.
Obietnice medyków mogą okazać się jednak bez pokrycia, a pacjentów w aptekach będzie czekał kolejny chaos.
– Lekarz, przepisując lek na dowolnej kartce papieru, może pozbawić pacjenta nie tyle prawa do refundacji, ile w ogóle do wykupienia leku. Aptekarz nie powinien realizować takiego dokumentu, bo powszechnie obowiązujący wzór recepty określa NFZ – zauważa radca prawny Maciej Dercz.
Jej istotę opisuje rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie recept lekarskich. Określa wzór recepty oraz informacje, które lekarz powinien na niej wypisać. Prawidłowo wystawiona recepta powinna też zawierać numer, który generuje NFZ. Szkopuł w tym, że fundusz może nadać taki numer lekarzowi pod warunkiem, że ten ostatni ma podpisaną z nim umowę na wystawianie recept.
Aptekarze przyznają, że recepty na leki refundowane pozbawione numerów będą realizować pacjentom za pełną odpłatnością.