Takie wnioski płyną z opublikowanego wczoraj raportu Najwyższej Izby Kontroli. Izba kontrolowała usługi rehabilitacyjne od maja 2011 r. do maja 2013 r. Na 2013 r. Narodowy Fundusz Zdrowia zaplanował bowiem na te świadczenia o 15 proc. więcej pieniędzy niż na 2010 r. W 2013 r. urzędnicy wydali 267 mln zł więcej na rehabilitację niż w 2010 r. W tym czasie wzrosła także liczba specjalistów od rehabilitacji leczniczej oraz balneologii i medycyny fizykalnej.
Te działania nie przyniosły jednak efektów. Rosła liczba oczekujących na zabiegi w pracowniach fizjoterapii. Na koniec 2011 r. zapisanych było do nich ponad 400 tys. osób, a pod koniec 2013 r. już niemal 613 tys. Z kolei na łóżko na oddziałach rehabilitacyjnych czekało w 2010 r. 114 tys., a w 2013 r. już ponad 150 tys. osób.
Jednocześnie z raportu NIK wynika, że coraz mniej było gabinetów, w których świadczenia rehabilitacyjne pacjenci dostawali bez kolejki.
Na przykład na fizjoterapię w końcu 2011 r. od ręki lekarze przyjmowali jeszcze w co piątym gabinecie, a w końcu 2013 r. już tylko w co dziesiątym. NIK krytykuje ministra zdrowia, że wciąż nie określił standardów postępowania. Hamuje to rozwój nowoczesnej, efektywnej rehabilitacji.