Rz: Wkrótce wejdą w życie przepisy o pakiecie onkologicznym i kolejkowym. Powstało zamieszanie w związku z czasem, w jakim mają być leczeni pacjenci. Terminy, które były w projektach, powypadały. Na co w końcu mogą liczyć chorzy?
Tadeusz Jędrzejczyk: Pakiet onkologiczny składa się z trzech elementów: przychodni rodzinnych, poradni specjalistycznych i szpitali. Leczenie pacjenta z nowotworem we wszystkich tych trzech miejscach ma być skoordynowane. Na pierwszym etapie lekarz rodzinny w razie podejrzenia, że pacjent może cierpieć na nowotwór, założy mu kartę onkologiczną. Dzięki temu chory trafi do poradni specjalistycznej, w której ma być traktowany priorytetowo. Od momentu, gdy zapisze się do poradni, ta będzie miała 14 dni, by rozpocząć cykl jego leczenia. Cały proces nie powinien trwać dłużej niż dziewięć tygodni. Termin wynika z rozporządzenia ministra zdrowia, a my w zarządzeniach jeszcze to doprecyzowujemy. W tym czasie personel medyczny musi albo wykluczyć nowotwór, albo potwierdzić i określić stopień jego zaawansowania. Po drugim etapie pacjent powinien być przygotowany do leczenia w szpitalu, czyli operacji, radioterapii lub chemioterapii.
Jakie badania przez te dziewięć tygodni powinien przejść pacjent?
Tego nie wskazujemy placówkom medycznym. Dlatego nie podpisujemy z nimi kontraktu na konkretne badania, ale na ich pakiet. Które badania w nim zwarte zostaną wykonane, będzie zależało od konkretnego przypadku. Na pewno jednak w ciągu tych dziewięciu tygodni placówka powinna przeprowadzić badania histopatologiczne, które ostatecznie potwierdzą chorobę nowotworową lub stwierdzą jej brak.
Co się stanie, gdy poradnia specjalistyczna nie da sobie rady w terminie?