Wyższa Szkoła Ekonomiczno-Informatyczna, której jestem rektorem, jest jedyną uczelnią w Polsce, która ma strategicznego inwestora zagranicznego, kapitał turecki. Niedawno, na otrzęsinach studentów pierwszego roku rozmawiałem z członkiem zarządu naszej spółki matki w Turcji o wychowaniu dzieci.
Powiedział, że jego dzieci nie dostają w ogóle kieszonkowego. – Jak to? – zdziwiłem się. – Bo kieszonkowe wyrabia w dzieciach kulturę regularnego otrzymywania pieniędzy, kulturę bycia pracownikiem – odrzekł.
A u nich w Turcji liczy się bycie przedsiębiorcą, sukces odniesie nie ten, kto ma dobrą pracę, ale ten, kto daje pracę wielu innym ludziom. Dlatego jego dzieci nie dostają kieszonkowego, ale jak zarobią pieniądze dzięki własnym pomysłom, to dostają od niego drugie tyle.
Ta rozmowa dała mi sporo do myślenia. Bo moje dzieci tak jak większość innych dostają kieszonkowe i faktycznie prowadzi to do kultury bycia pracownikiem.
Postanowiłem zrobić eksperyment. Powiedziałem mojej dziewięcioletniej córce Asi, że jak zarobi pieniądze to dostanie od mnie dodatkową nagrodę. Po dwóch dniach Asia powiedziała mi, że upiecze ciasto. Poczęstowała nim znajomych, którym bardzo smakowało i którzy zamówili ciasta dla siebie.