Przedsiębiorczość w rodzinie

Powinniśmy częściej przygotowywać dzieci do kariery pracodawcy. Kogoś, kto rozwinie biznes i będzie zatrudniał innych

Publikacja: 17.12.2010 04:02

Ciasto jako pomysł na biznes

Ciasto jako pomysł na biznes

Foto: PhotoXpress

Wyższa Szkoła Ekonomiczno-Informatyczna, której jestem rektorem, jest jedyną uczelnią w Polsce, która ma strategicznego inwestora zagranicznego, kapitał turecki. Niedawno, na otrzęsinach studentów pierwszego roku rozmawiałem z członkiem zarządu naszej spółki matki w Turcji o wychowaniu dzieci.

Powiedział, że jego dzieci nie dostają w ogóle kieszonkowego. – Jak to? – zdziwiłem się. – Bo kieszonkowe wyrabia w dzieciach kulturę regularnego otrzymywania pieniędzy, kulturę bycia pracownikiem – odrzekł.

A u nich w Turcji liczy się bycie przedsiębiorcą, sukces odniesie nie ten, kto ma dobrą pracę, ale ten, kto daje pracę wielu innym ludziom. Dlatego jego dzieci nie dostają kieszonkowego, ale jak zarobią pieniądze dzięki własnym pomysłom, to dostają od niego drugie tyle.

Ta rozmowa dała mi sporo do myślenia. Bo moje dzieci tak jak większość innych dostają kieszonkowe i faktycznie prowadzi to do kultury bycia pracownikiem.

Postanowiłem zrobić eksperyment. Powiedziałem mojej dziewięcioletniej córce Asi, że jak zarobi pieniądze to dostanie od mnie dodatkową nagrodę. Po dwóch dniach Asia powiedziała mi, że upiecze ciasto. Poczęstowała nim znajomych, którym bardzo smakowało i którzy zamówili ciasta dla siebie.

Asia sama kupiła składniki, sama piekła ciasto (naprawdę bardzo dobre, ma talent), sama wymyśliła nazwę i logo firmy STARCAKE, które znalazły się na ładnych białych pudełkach. W Excelu policzyliśmy przychody, koszty i zyski, i wyszło że Asia, sprzedając trzy ciasta, zarobiła netto więcej niż jej dwumiesięczne kieszonkowe. Po sprzedaniu ciast Asia przeprowadziła badanie satysfakcji klienta, czy smakowało, czy coś należy zmienić.

Być może za dziesięć lat firma STARCAKE wyprze z rynku firmę STARBUCKS, oferując pyszne ciasta domowej roboty. A może córce zapał minie po kilku miesiącach. To bez znaczenia. Liczy się atmosfera przedsiębiorczości w rodzinie, dzięki której dzieci w młodym wieku uczą się, że ważna jest inicjatywa, jakość produktu, rzetelność i obowiązkowość (jak się obiecało ciasto na piątą, to ma być dostarczone punktualnie).

Syn Alek, który jest w gimnazjum, przyglądał się temu przez kilka dni i powiedział, że on też upiecze ciasto do szkoły na kiermasz. Ale nie umie piec ciast, więc Asia zaoferowała mu outsourcing (nazywając to mniej profesjonalnie) w zamian za udział w zyskach, i dzieci przeprowadziły negocjacje dotyczące podziału przyszłych zysków, zresztą nie obyło się bez kłótni. Czy to nie jest najlepsza szkoła negocjacji w młodym wieku, która pozwoli osiągnąć sukcesy w dorosłym życiu?

To były i są wspaniałe doświadczenia. Dzieci są przejęte, chcą żeby ciasta wyszły jak najlepiej, zamiast grać w gry komputerowe wspólnie robią coś pożytecznego.

Gorąco zachęcam innych rodziców do wypróbowania tej metody rozwoju przedsiębiorczości u dzieci. Jak zarobią 10 zł, to dołóżcie im kolejne 10, a być może pojawią się wspaniałe pomysły na biznes.

W dzieci trzeba inwestować i trzeba je uczyć przedsiębiorczości, bo ostatnie propozycje rządu prowadzące do rozmontowania systemu emerytalnego sugerują, że emerytury będą głodowe lub nie będzie ich wcale. Wtedy naszą jedyną nadzieją na starość zostaną dzieci, które będą miały świetnie prosperujące firmy i będą w stanie utrzymać rodziców staruszków.

W rodzinach często kładziemy nacisk na naukę, mówiąc dzieciom że jak będą się dobrze uczyć, to dostaną dobrą pracę i będą dobrze zarabiać. Uważam, że powinniśmy częściej przygotowywać dzieci do kariery pracodawcy, kogoś, kto rozwinie swój biznes i będzie zatrudniał innych. I dobrze jest zacząć już w szkole podstawowej.

Jednego jeszcze nie mówiłem mojej córce. Że są podatki i jak się sprzeda ciasto, nawet znajomym, to od zysku trzeba odprowadzić podatek dochodowy. To będzie kolejna lekcja przedsiębiorczości, przy okazji pokażę moim dzieciom obecne patologie systemu podatkowego w Polsce.

Zapomniałem napisać. Ciasto jest biszkoptowe, ale wilgotne, z polewą czekoladową. Pycha.

Autor jest profesorem, rektorem Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie

Wyższa Szkoła Ekonomiczno-Informatyczna, której jestem rektorem, jest jedyną uczelnią w Polsce, która ma strategicznego inwestora zagranicznego, kapitał turecki. Niedawno, na otrzęsinach studentów pierwszego roku rozmawiałem z członkiem zarządu naszej spółki matki w Turcji o wychowaniu dzieci.

Powiedział, że jego dzieci nie dostają w ogóle kieszonkowego. – Jak to? – zdziwiłem się. – Bo kieszonkowe wyrabia w dzieciach kulturę regularnego otrzymywania pieniędzy, kulturę bycia pracownikiem – odrzekł.

Pozostało 89% artykułu
Praca
Firmowy Mikołaj częściej zaprosi pracowników na świąteczną imprezę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Praca
AI ułatwi pracę menedżera i przyspieszy karierę juniora
Praca
Przybywa doświadczonych specjalistów wśród freelancerów
Praca
Europejski kraj podnosi wiek emerytalny. Zmiany już od 1 stycznia 2025
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Praca
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!