– Im kobiety są wyżej w firmowej hierarchii, im więcej zarabiają, tym mniej mają dzieci; odwrotnie niż u mężczyzn – informował przed kilkoma laty „Harvard Business Review”, powołując się na wyniki badań w amerykańskich firmach.
Według nich prawie połowa najlepiej wynagradzanych kobiet w wieku 41 – 55 lat była bezdzietna – ponad dwa razy więcej niż w przypadku dobrze zarabiających mężczyzn. Podobne wyniki dało też niedawne badanie firmy doradczej McKinsey wśród menedżerów największych brytyjskich spółek; ponad połowa ankietowanych kobiet nie miała dzieci, a co trzecia była singielką, podczas gdy u panów te proporcje wynosiły odpowiednio 30 i 18 proc. Jednak pierwszą piątkę najbardziej potężnych kobiet światowego biznesu na liście magazynu „Fortune” tworzą mężatki i matki dwójki albo trójki dzieci. Jak udaje im się pogodzić karierę z obowiązkami rodzinnymi?
[srodtytul]Krótki sen[/srodtytul]
Otwierająca ranking Indra Nooyi, prezes PepsiCo i matka dwóch córek twierdzi w wywiadach, że sypia po 4 godziny na dobę. I praktycznie codziennie musi decydować, co jest ważniejsze – być matką, żoną czy szefową. – Są dni, kiedy muszę być u córek w szkole, lecz nie jestem w stanie zaglądać tam co miesiąc, jak inne matki. Czasem myślę, że moim dzieciom brakuje takiej typowej mamy, ale mam nadzieję, że są dumne z tej, którą mają – mówi prezes Nooyi. Nie kryje, że w obowiązkach matki wspierają ją pracownicy. Tak jak sekretarka, która w czasie podróży Indry Nooyi odbierała telefony od jej córki, która pytała, czy może już pograć w Nintendo. Zgodnie z wytycznymi szefowej sekretarka pytała, czy dziewczynka odrobiła lekcje, a potem zostawiała wiadomość na poczcie głosowej pani prezes, że zezwoliła córce na pół godziny gry.
W wywiadach Indra Nooyi powtarza, jak istotna w karierze jest pomoc rodziny. – Najważniejsze to wybrać odpowiedniego męża – radzi, podkreślając, jak dużym wsparciem jest jej mąż Raj.