Możliwe, że nowe założenia do zmian w prawie o funduszach emerytalnych obejmujące zmniejszenie składki będą gotowe już w ciągu dwóch tygodni – wynika z informacji „Rz”. Nad częścią założeń pracuje resort finansów, oficjalnie wyjdą one jednak z Ministerstwa Pracy.
Wczoraj Jolanta Fedak, minister pracy, na spotkaniu Zespołu do spraw Ubezpieczeń Społecznych Komisji Trójstronnej powtórzyła pomysł obniżenia składki, która ma trafiać do funduszy emerytalnych. Kolejny raz podkreśliła, że OFE nie sprawdziły się w czasie kryzysu.
Przypomnijmy – dwa ministerstwa chcą, by z dzisiejszej składki 19,52 proc. wynagrodzenia Polaków na rachunek w OFE trafiało zamiast 7,3 proc. tylko 3 proc. dotychczasowej składki. Różnica powędruje do ZUS, ale na specjalne konto waloryzowane średnim oprocentowaniem obligacji skarbowych.
Projektowi przychylny jest prezydent Lech Kaczyński, który wczoraj powiedział, że pomysłu zmniejszenia składki do OFE „nie określa jako skrajnie kontrowersyjnego”. – Nie jestem zwolennikiem napełniania kies różnych międzynarodowych korporacji pieniędzmi (...) polskiego podatnika – powiedział.
Po spotkaniu zespołu minister Fedak oświadczyła, że partnerzy społeczni „nie mówią nie dyskusji o zaproponowanej reformie systemu”. Z informacji przez nas zebranych wynika, że opinie partnerów społecznych co do obniżenia składki do OFE są podzielone. W przeciwieństwie do ekonomistów i ekspertów, którzy w większości są przeciw. Jako zły ocenia go Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan oraz „Solidarność”. – Niewątpliwie problemem jest kwalifikacja składek, które trafiają do funduszy emerytalnych – mówi Jeremi Mordasewicz z Lewiatana. Instytucje unijne doliczają bowiem do zadłużenia państwa kwoty, które rząd refunduje ZUS z tytułu przekazanej składki. – To stawia Polskę w niedobrej sytuacji. Mówienie jednak, że obniżenie składek do OFE wynika z troski o wysokość przyszłych emerytur, jest obłudą – dodaje.