Rozmowa kwalifikacyjna zaczyna być sztuką subtelnego balansowania między autentycznością a naiwnością – twierdzi Katarzyna Pieciul, psycholog biznesu, consulting director, partner w Lee Hecht Harrison DBM w Polsce.
Szukanie pracy to pestka – twierdzą niektórzy. Wiadomo, o co chodzi, a jak nie wiadomo, to spokojnie można wygooglować. Co trzeba zrobić? Kandydat pisze CV, wysyła, gdzie się da, idzie na rozmowę, odpowiada na pytania i dostaje etat. Wystarczy tylko mieć do tego odpowiednie podejście, być sobą i za bardzo się nie przejmować. W końcu to tylko praca... – nie ta, to będzie inna. Niemożliwe?
Wbrew pozorom wielu jest kandydatów, którzy w taki sposób myślą o szukaniu nowego zajęcia – więcej, niż nam się wydaje. Niektórzy nawet wygrywają dla siebie ciekawe oferty. Inni są nieco zdziwieni, że propozycje pracodawców nie są tak atrakcyjne, jak zakładali wtedy, gdy zaczynali poszukiwania. A znam też takich, którzy poważnie zachodzą w głowę, co jest nie tak. Przecież poważnie traktują rozmowy rekrutacyjne, odpowiadają na każde pytanie, dokładnie wyjaśniają, dlaczego są bez pracy i jakie mają zobowiązania. Potrafią też konkretnie opisać swoje oczekiwania: chcą się rozwijać w nowej firmie, robić to, na czym się znają najlepiej, nie chcą pracować po godzinach, bo ważny jest dla nich work-life balance. Ich doświadczenia są na tyle uniwersalne, że profil firmy, do której mieliby trafić, nie ma szczególnego znaczenia, a warunki, na jakich są gotowi pracować, powinny być tak samo dobre albo lepsze od ostatnich. Wyrażone szczerze, proste i konkretne oczekiwania. Dlaczego zatem taka strategia nie działa tak często, jak chcieliby?
O co chodzi
Proces rekrutacyjny i decyzyjny w firmach to często skomplikowana gra interesów, realizowana przez specyficzny model narracji (o firmie i o kandydacie) oraz uwzględniająca pewne taktyki i konwenanse.
Zbytnia prostota, szczerość lub łatwowierność obu stron groziłaby zatem naiwnością. A w tak poważnych rozmowach o naiwność nikt nie chce być posądzony. Choć cytując za słownikiem wyrazów obcych „naiwny" ma u źródeł znaczenie nawet atrakcyjne i niegroźne. To słowo pochodzące od łacińskiego nativus. Oznacza kogoś, kto jest naturalny lub niesztuczny.