Edyta, absolwentka administracji i zarządzania, była w centrum handlowym, gdy odebrała telefon od rekruterki. Przyznaje, że zupełnie się pogubiła, gdy kobieta po kilku słowach wstępu przeszła na angielski. – Tak mnie zaskoczyła, że ledwie mogłam coś wydukać. Wyszło fatalnie, bo w CV wpisałam biegły angielski – mówi Edyta, która po tamtej przygodzie zainwestowała w kurs konwersacji.
Według przedstawicieli firm rekrutacyjnych kandydaci do pracy powinni się liczyć z tym, że łowca głów sprawdzi ich znajomość języka. Tym bardziej że według danych Antal International aż dziewięciu na dziesięciu z nich zawyża swe umiejętności językowe w CV.
Angielski na budowie
Justyna Lipowska, menedżer w dziale rekrutacji HRK, twierdzi, że przy dużych projektach rekrutacyjnych pracodawcy n. p. koncerny FMCG, firmy finansowe i doradcze, często sięgają po specjalne aplikacje, które pozwalają przeprowadzić zdalny test z języka obcego już podczas wstępnej selekcji kandydatów. Dodaje, że od kilku lat rośnie też zakres stanowisk, gdzie obowiązkowa jest znajomość obcego języka (głównie angielskiego).
To już standardowy warunek w ofertach pracy nawet na stanowiska, gdzie nie ma bezpośredniego kontaktu z klientami.
– Teraz również w produkcji czy w działach wspomagania, czyli tzw. back office, oczekuje się od specjalisty znajomości języka obcego. Podobnie jest w budownictwie, gdzie przybywa międzynarodowych projektów. Na międzynarodowej wymianie kadry bazują też działy produkcyjne dużych firm – wyjaśnia Justyna Lipowska. Według niej, coraz więcej pracodawców szuka kandydatów ze znajomością dwóch – trzech języków, w cenie jest niemiecki, francuski, a ostatnio także rosyjski.