Najważniejszy będzie jednak podział mandatów, bo on decyduje o władzy w regionach. – System D'Hondta premiuje koalicje, nawet jeśli wspólne wyniki PO i Nowoczesnej są prostą suma wyników obydwu ugrupowań – zauważa Marcin Duma z IBRiS.
Ogólnokrajowa tendencja wzrostu SLD przekłada się też na sejmiki. Dlatego jeśli ten trend się utrzyma, politycy opozycji anty-PiS mogą coraz mocniej liczyć na sukces w regionach. A zarówno Schetyna, jak i Lubnauer powtarzają, że kluczem do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych są wybory samorządowe. Zarówno w dużych miastach, jak i w sejmikach. Dla SLD zaś powrót do koalicji w regionach byłby znacznym wzmocnieniem struktur przed wyborami parlamentarnymi za rok. W wielu miejscach swoją pozycję umacniają też ludowcy, co sprawia, że Władysław Kosiniak-Kamysz jawi się jako jeden z kluczowych rozgrywających, jeśli chodzi o władzę w sejmikach. Ludowcy deklarują teraz, że po wyborach w grę nie wchodzi koalicja z PiS.
Kukiz słabnie
Do sejmików pozostałe partie opozycyjne – PSL, SLD, Partia Razem oraz Kukiz'15 – idą osobno. Dla wszystkich wyniki sejmikowe będą testem – pierwszym tak poważnym od 2015 r. Kukiz'15 jest w trudnym położeniu – mimo poprawy wyników w niektórych województwach są one nadal na tyle słabe, że ruch Pawła Kukiza może się nie liczyć przy podziale mandatów. W grudniu 2017 r. w woj. dolnośląskim – z bardzo ważnym dla PO Wrocławiem – partia Grzegorza Schetyny wygrywała z wynikiem 24,5 proc. Teraz Koalicja Obywatelska może liczyć na 31,3 proc. PiS znacznie polepszyło swoje notowania. Ale partia Jarosława Kaczyńskiego nadal traci do Koalicji Obywatelskiej. Wysokie noty mają też silni w tym regionie samorządowcy bezpartyjni, którzy szykują się do wystawienia własnego kandydata na prezydenta Wrocławia.
W grudniu 2017 r. PiS wygrywało z PO w woj. zachodniopomorskim, tradycyjnym bastionie Platformy. Teraz, po utworzeniu Koalicji Obywatelskiej, ma ona niewielką przewagę nad PiS.