Od 30 lat trwa niezwykły proces pojednania między Polską i Niemcami. Czy jest on już jednak na tyle dojrzały, że nie zatrzymało go dojście do władzy w 2015 r. PiS ? Czy doszliśmy już do poziomu zaufania Niemiec i Francji, relacji, które rozwijały się równie dobrze za socjalisty Mitterranda i konserwatysty Kohla czy odwrotnie, socjalisty Schroedera i konserwatysty Chiraca...
Stosunki między narodami, szczególnie sąsiadami, powinny być niezależne od tego, jaka większość sprawuje w danym momencie władzę w jednym lub drugim kraju. Biorąc pod uwagę ogromne obciążenie historii, pojednanie polsko-niemieckie to jest prawdziwy, nieprzerwany cud! Jego symbolem pozostaje dla mnie moment upadku muru berlińskiego 9 listopada 1989 r. Helmut Kohl, niemiecki kanclerz federalny, był wtedy z wizytą w Warszawie. Musiał rzecz jasna w takim momencie wrócić do Bonn, ale dzień później znów był w Polsce i kontynuował wizytę. Ileż to mówi! Wszyscy pamiętamy, że kiedy mur upadł, nie wszyscy nasi sąsiedzi i przyjaciele byli z tego powodu szczęśliwi. Ale Polska od samego początku nas wspierała! To jest absolutnie kluczowe. Kiedy później, w latach 2005–2009, byłem ministrem spraw wewnętrznych, zaangażowaliśmy się w poszerzenie strefy Schengen o Polskę i inne kraje. Mój okręg wyborczy znajduje się przy granicy z Francją, koło Strasburga. Pamiętam, jakie niepokoje nawet tam wywoływała perspektywa zniesienia kontroli granicznych. W regionach graniczących z Polską było oczywiście również wiele obaw o bezpieczeństwo. Ale dziś wszystko tam układa się normalnie i to także jest częścią historii pojednania między naszymi narodami.
Spięcia między obecnymi rządami w Berlinie i Warszawie w żaden sposób tego więc nie niweczą?
Nie. Nie jestem już w rządzie, ale dopóki byłem ministrem finansów, moje stosunki z kolegami z Polski w Ekofinie zawsze były pełne wzajemnego zaufania. Ostatnim polskim ministrem, z którym pracowałem, był obecny premier Polski. Mamy nadal dobre stosunki. Zachowałem jego telefon komórkowy i kiedy wysyłam mu SMS, odpowiada w ciągu paru godzin.
Polska prowadzi jednak w Brukseli spór w sprawie przestrzegania zasad praworządności. Gdzie przebiega czerwona linia, której przekroczenie może zaciążyć na stosunkach polsko-niemieckich? Czy byłaby nią odmowa wypełnienia przez Polskę wyroków w tej sprawie Trybunału Sprawiedliwości UE?