Pełnomocnik Kremla ds. praw człowieka Tatiana Moskalkowa przyjechała do Kijowa, gdzie miała się spotkać ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Zamierzała też być na rozprawie sądowej Kiryła Wyszynskiego, byłego szefa ukraińskiej filii rosyjskiej agencji Ria Nowosti. Jest oskarżany o zdradę państwa.
Wyszynski znajduje się na liście 40 osób, których uwolnienia domaga się Rosja. Cytowana przez rosyjskie media Moskalkowa potwierdziła, że w zamian Kijów domaga się uwolnienia 120 ukraińskich obywateli, w tym 24 marynarzy, zaatakowanych i zatrzymanych przez rosyjskie służby w Cieśninie Kerczeńskiej w listopadzie ubiegłego roku.
O wymianie jeńców rosyjskie i ukraińskie media spekulują, odkąd w czwartek Władimir Putin i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbyli pierwszą rozmowę telefoniczną. Zełenski oświadczył, że uwolnienie marynarzy i ich powrót jest dla niego priorytetem. W poniedziałek wiceszef rosyjskiej dyplomacji Grigorij Karasin potwierdził, że rozmowy na ten temat trwają.
Były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył z kolei, że Moskwa zamierza uwolnić ukraińskich jeńców tuż przed niedzielnymi wyborami na Ukrainie. Zasugerował, że zyska na tym jedna z partii politycznych, ale nie sprecyzował która.
– Pytanie, czy Putin będzie chciał w ten sposób zrobić pierwszy krok ku ociepleniu relacji z Kijowem, czy też wesprzeć przed wyborami swojego kuma Wiktora Medwedczuka – mówi „Rzeczpospolitej" ukraiński politolog Konstantin Bondarenko, który wcześniej był związany z prorosyjskim Blokiem Opozycyjnym. Przypomina, że wcześniej Medwedczuk „promował się" już na uwolnieniu jeńców, osobiście uczestniczył w powrocie do Kijowa Nadii Sawczenko w 2015 r.