W wyniku ofensywy w północno-wschodniej Syrii Turcja zajęła tereny kontrolowane przez Kurdów. I odziedziczyła więzienia pełne bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Kurdowie pilnowali ich również w imieniu Zachodu, bo część więźniów to obywatele państw UE, którzy przyjechali jako zagraniczni bojownicy. Ale Turcy nie zamierzają tego kontynuować. – Nie jesteśmy hotelem dla terrorystów – powiedział Suleyman Soylu, minister spraw wewnętrznych Turcji. – Odeślemy bojowników Państwa Islamskiego do ich krajów, nawet jeśli pozbawiono ich obywatelstwa – dodał, czyniąc tym samym aluzję do Wielkiej Brytanii.
Szacuje się, że w Syrii na terenach kontrolowanych przez Kurdów przetrzymywanych jest ok. 12 tysięcy terrorystów. Według danych brukselskiego think tanku Egmont Institute w Syrii i Iraku uwięzionych jest przynajmniej 1200 europejskich bojowników, z czego około 90 proc. w Syrii. Większość z nich – ponad 700 – to dzieci. Eksperci Egmont Institute podkreślają, że dane są zaniżone, bo obejmują tylko osoby, których obywatelstwo da się ustalić. Widać to głównie na przykładzie Wielkiej Brytanii, z której na pewno pochodzi więcej niż 18 osób, do których przyznają się Brytyjczycy.
Według tego zestawienia najwięcej więzionych przybyło z Francji (130 dorosłych i od 270 do 320 dzieci) i z Niemiec (124 dorosłych i 138 dzieci). Sporo jest także obywateli Belgii (57 dorosłych i 69 dzieci), Holandii (50 dorosłych i 90 dzieci) oraz Szwecji (od 31 do 45 dorosłych i 57 dzieci). Dorośli to przede wszystkim muzułmanie, pochodzenia głównie marokańskiego czy tureckiego, ale zazwyczaj urodzeni już w Europie, którzy pojechali na wojnę do Syrii w 2014 roku, wspierać Państwo Islamskie.
Część z nich wróciła do Europy i siedzi tam w więzieniach. Ci, którym się to nie udało, są przetrzymywani w Syrii i Iraku. Towarzyszące im dzieci urodziły się już tam.
Państwa europejskie nie chcą sprowadzać i sądzić swoich obywateli u siebie. Niektóre – Francja, Austria i Holandia – zrobiły wyjątki, czasem pod wpływem wyroków sądowych, dla dzieci, głównie sierot. Coraz więcej jest spraw sądowych w imieniu rodzin, głównie kobiet z dziećmi, które chcą wrócić do Europy. Obecna sytuacja w Syrii sprawia, że kwestia sprowadzenia więźniów do Europy lub osądzenia ich w uznany międzynarodowo sposób na miejscu staje się jednak pilna. W Syrii nie ma mowy o żadnych uczciwych procesach. Można na to teoretycznie liczyć w Turcji, pod warunkiem że ta zgodziłaby się na to. Ostatnia wypowiedź ministra spraw wewnętrznych pokazuje jednak, że Ankara – przynajmniej na razie – chce wywrzeć presję na Europę.