Prace nad zmianami w Trybunale Stanu ruszyły przed tygodniem w sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, której szefową jest posłanka Iwona Arent z PiS. Komisja omówiła opinie ekspertów dotyczące „kierunków zmian w regulacjach prawnych dotyczących odpowiedzialności konstytucyjnej".
Planowane są już kolejne podobne posiedzenia. Cel? Usprawnienie działania sądu dla polityków, który od upadku PRL w praktyce nie działa.
Uśpiony sąd
Trybunał Stanu ma mocno upolityczniony skład, który zmienia się co kadencję. Skazał tylko raz w 1997 roku. Dwóm wysokim urzędnikom, zamieszanym w aferę alkoholową, wymierzył wówczas kary utraty biernego prawa wyborczego i zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych przez pięć lat.
Częściej zdarzało się, że politycy postawieni przed trybunałem latami nie mogli doczekać się sprawiedliwości. W 2019 roku, po 14 latach postępowania, które nigdy tak naprawdę nie ruszyło, Trybunał umorzył sprawę Emila Wąsacza, ministra skarbu w rządzie AWS. Przedawniła się też sprawa byłej szefowej KRRiT Danuty Waniek, postawionej przed TS w 2005 roku z inicjatywy polityków PO.
W jaki sposób ma zmienić się teraz działanie Trybunału? Iwona Arent mówi „Rzeczpospolitej", że jeszcze nie jest to pewne. Dodaje, że chce, by zmiany odbywały się w klimacie ponadpartyjnej zgody.