Sąd nad Nawalnym odbył się w komendzie policji. – Nie rozumiem, co tu się dzieje. Minutę temu wyprowadzono mnie z celi na spotkanie z adwokatem. Przyprowadzili mnie, a tu okazuje się jest posiedzenie sądu, w dodatku otwarte – w krótkim nagraniu wideo zdążył powiedzieć opozycjonista o rozprawie.
Czytaj także - Gleb Pawłowski: Świat powinien ratować mu życie
O posiedzenie sądu na komendzie prosiła policja, gdyż Nawalny nie ma zaświadczenia o teście na covid. A to podobno zagrażało bezpieczeństwu sędziów w ich siedzibie.
Wygrane procesy
Miesiąc aresztu to jednak tylko tzw. środek zapobiegawczy. Zarząd Zakładów Karnych oskarża Nawalnego o łamanie zasad wyroku w zawieszeniu, jaki otrzymał w 2014 roku – a to będzie rozstrzygał za miesiąc kolejny sąd. Nawalny został skazany na 3,5 roku więzienia wraz z bratem Olegiem, który odbył wyrok. Trzy lata później Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał jednak, że Rosja w tej sprawie „złamała prawo do sprawiedliwego sądu" i kazał wypłacić obu braciom 76 tys. euro odszkodowania. W sumie Nawalny wygrał z państwem rosyjskim sześć procesów przed Europejskim Trybunałem.
Pod koniec ubiegłego roku, Zarząd Zakładów Karnych – nie zważając na wyrok Trybunału – rozesłał za Nawalnym list gończy jako za łamiącym zasady odbywania wyroku w zawieszeniu. Zarząd twierdził, że opozycjonista nie meldował się na policji. Odrzucał przy tym tłumaczenie, że Rosjanin leczył się w Berlinie, bo otruto go bronią chemiczną.