- To nie jest nasz rząd i nie możemy brać odpowiedzialności za to, co będzie robił – tłumaczy stanowisko LiD Marek Borowski, szef Socjaldemokracji Polskiej. Ale głosowanie nad wotum zaufania jest gestem wyłącznie symbolicznym. Dla wyborców będzie się liczyć zachowanie posłów LiD przez całą kadencję. A w tej sprawie toczy się nieustający spór. Działacze kłócą się, czy LiD powinna być twardą opozycją – bijącą przy każdej okazji w rząd – czy też miękką, popierającą niektóre rządowe projekty? A może lepiej wrócić do lewicowych korzeni? Czy puścić się na szerokie wody socjalliberalizmu? Na razie jedynym efektem tych sporów jest popieranie przez LiD koalicji rządzącej PO – PSL.
Nawet podczas debaty nad liczbą członków Komisji ds. Służb Specjalnych lewica ochoczo przyłączyła się do pomysłu Platformy, by w tej komisji zasiadało pięciu, a nie siedmiu członków, jak chciało PiS.
– Przecież nic by się nie stało, gdyby Olejniczak poparł PiS w tej sprawie, aby zaznaczyć naszą opozycyjność – mówi nam prominentny polityk SLD. – A tak, w ostatnich tygodniach zaistnieliśmy w mediach tylko dzięki rewelacjom IPN na temat Marka Siwca – dodaje nasz rozmówca.
Borowski zapewnia, że opozycyjność LiD będzie się przejawiała w inicjatywach ustawodawczych. – Nie będziemy opozycją potępiającą w czambuł wszystko, co przedstawi rząd. Postawimy na własne pomysły. Ta rozsądna postawa grozi tym, że na tle PiS Lewica i Demokraci będą wypadali bardzo blado, co może utrudnić im walkę o nowy elektorat.
– Sytuacja PiS jest łatwiejsza – przyznaje Borowski. – Oni mają zupełnie inne pomysły na gospodarkę czy na sprawy ideologiczne niż PO. My będziemy się musieli wysilić intelektualnie, żeby zaznaczać swoją odrębność na scenie politycznej.