„Chciałbym się dowiedzieć o to, jaką państwo widzicie docelową wizję służby zdrowia?”– zaczął niejawne posiedzenie Rady Gabinetowej Lech Kaczyński.
Chwilę później zapowiedział, że czas na dyskusję jest ograniczony ze względu na nominacje sędziów. – Jeśli prezydent pozwoli, ponieważ mam rozpoznanie z racji funkcji najlepsze, kto na jaki temat mógłby najpilniej i najpełniej odpowiedzieć, to będę pomocny we wskazywaniu ministrów – odparował Donald Tusk, wchodząc w pierwszy z wielu sporów o to, kto ma przewodniczyć spotkaniu. To one zdominowały posiedzenie. Fragmenty stenogramu w sobotę opublikował „Dziennik”. Tego samego dnia wieczorem Kancelaria Premiera zamieściła na stronie internetowej pełny zapis posiedzenia. – Wcześniej nie udostępnialiśmy go nikomu – zapewniła Agnieszka Liszka, rzeczniczka rządu.
– W tej sytuacji najlepiej było ujawnić całą prawdę – tłumaczy Eugeniusz Grzeszczak z PSL, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera.
Prezydent nie był zadowolony z tego posunięcia. – Przykro mi, że Kancelaria Premiera opublikowała stenogramy z Rady Gabinetowej – stwierdził.
Politycy koalicji nie mają jednak wątpliwości, że za „wyciek” odpowiada właśnie Kancelaria Prezydenta. – Chodziło o to, by popsuć atmosferę wokół białego szczytu. To zostało wylane jako łyżka dziegciu na poniedziałek – uważa Grzeszczak.