Reklama

Służbowe karty i prywatne wydatki

W niektórych resortach do rozliczenia wydatków reprezentacyjnych nie trzeba było nawet faktury – mówi Julia Pitera

Publikacja: 23.02.2008 02:08

Służbowe karty i prywatne wydatki

Foto: Rzeczpospolita

„Rz” dotarła do wstępnych wyników kontroli służbowych kart, którą zleciła w grudniu Kancelaria Premiera. Jak wynika z raportu, który obejmuje lata 2006 – 2007, urzędnicy niektórych ministerstw wydawali pieniądze z budżetu państwa na prywatne cele, mimo że zasady korzystania z kart na to nie pozwalały.

Między innymi w resortach skarbu, spraw zagranicznych, sprawiedliwości, MSWiA oraz Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej takich zasad nie było wcale. Ministerstwo Skarbu nie wprowadziło ich, mimo że na brak takich zasad zwróciła mu uwagę NIK po kontroli budżetu w 2006 r.

Poza Tomaszem Nowakowskim, byłym szefem UKIE, o którego wydatkach ze służbowej karty pisał kilka miesięcy temu „Newsweek”, w raporcie nie padają jednak żadne nazwiska.

– Bo to nie było polowanie. Ale obywatele mają prawo wiedzieć, jak władza wydaje publiczne pieniądze – mówi Julia Pitera, pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją.

Inaczej wyniki kontroli ocenia Zbigniew Wassermann z PiS. Wypomina Piterze, że podobnie jak w przypadku raportu o CBA po szumnych zapowiedziach znów nie ma efektów. – Pytanie, czy strzelanie z armaty do muchy jest zasadne. A jeszcze się okazuje, że kula nawet w muchę nie trafiła – ironizuje.

Reklama
Reklama

Kontrola wykazała, że „opisy merytoryczne wydatków na upominki w UKIE nie pozwalają na ustalenie adresata upominku ani celu wydatku”. Wątpliwości wzbudziły właśnie zakupy Nowakowskiego, np. pled wełniany za 1,2 tys. zł, biżuteria za 2,4 tys. zł, krawaty za 300 zł, kosmetyki, zakupy w ekskluzywnym sklepie wnętrzarskim sieci Almidecor.

Nowakowski jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego zapłacił służbową kartą ponad tysiąc złotych za perfumy. Przedstawił na to dowód księgowy w postaci faktury „za upominek na spotkanie służbowe w dniu 10 sierpnia 2007 r.” Urzędnik, który zatwierdzał wydatek, nie wiedział jednak, komu i w związku z jakimi czynnościami służbowymi zostały te perfumy wręczone.

Z kolei w kilku resortach się okazało, że aby rozliczać służbowe wydatki, nie potrzeba nawet faktur: „Wypłaty gotówki z bankomatu, dokonane przez ministra sportu w 2006 r., czyli 300 zł w Poznaniu, 300 euro z bankomatu w Grecji, 500 CHF z bankomatu w Szwajcarii, zostały rozliczone jedynie na podstawie złożonych oświadczeń” – czytamy w raporcie.

Limity na służbowe karty w niektórych resortach wynosiły nawet 50 tys. zł miesięcznie na osobę. Za to np. wojewoda dolnośląski miał na karcie dzienny limit w wysokości aż 10 tys. zł (którego nie wykorzystywał).

Wydatki z kart nie były sprawdzane przez wewnętrzne kontrole ani audyty w ministerstwach. Z tym że takie kontrole powinny się odbywać, zgadza się Wassermann. – Nie powinien się tym jednak zajmować sekretarz stanu w KPRM – dodaje.

PO nie chce likwidacji służbowych kart urzędników. – Ale trzeba trwale uregulować zasady, na mocy których będzie można ponosić wydatki na cele reprezentacyjne. Ich brak będzie zawsze powodował chęć nadużyć – uważa Pitera, która przygotowuje rozporządzenie w tej sprawie. – Księgowy w ministerstwie musi wiedzieć, czego ma nie uwzględniać.

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowa Lewica wybrała nowe władze. Włodzimierz Czarzasty wygrał głosowanie
Polityka
Spór Tusk–Nawrocki paraliżuje państwo? Polacy wydali jednoznaczny werdykt
Polityka
Sondaż: Jak Polacy oceniają korzystanie z prawa weta przez Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Architektura władzy Donalda Tuska. Jak premier zbudował nowy system rządzenia państwem?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama