Minister obrony Bogdan Klich przekazał wczoraj we Wrocławiu pas startowy oraz drogi kołowania i dojazdowe – w sumie 315 ha – w długotrwałe użytkowanie samorządowi Dolnego Śląska. Akt notarialny ma być podpisany już w kwietniu.
Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza nie było nawet na uroczystości. To osłabienie pozycji gminy Wrocław, która od lat zabiegała o te wojskowe tereny. – To sprawa, która była niezałatwiona od lat – zauważył wicepremier Grzegorz Schetyna, który razem z szefem MON pojawił się na uroczystości. – Cieszę się, jako mieszkaniec tego miasta, że udało się tego dopiąć.
A udało się błyskawicznie. Od ponad roku o przekazanie terenu zabiegał poprzedni marszałek Dolnego Śląska. Nowy marszałek – Marek Łapiński, który urzęduje od 5 marca – już może pochwalić się spektakularnym sukcesem. Tym większym, że od kilku lat o ten teren zabiegała też gmina Wrocław, największy akcjonariusz wrocławskiego portu lotniczego, oczka w głowie prezydenta Dutkiewicza (Wrocław ma blisko 50 proc. udziałów, a samorząd województwa niecałe 23). Teraz miasto może stracić pozycję największego akcjonariusza na rzecz samorządu zarządzanego przez PO.
– Z całym szacunkiem dla pana Dutkiewicza – to nie jest dla mnie partner do dyskusji, bo lotnisko nie ma charakteru wrocławskiego tylko regionalny – ucina Klich pytany o powód niezaproszenia prezydenta na uroczystość. Władze Wrocławia dyplomatycznie wypowiadają się o wczorajszej decyzji szefa MON. – Cieszymy się z każdego rozwiązania, które wpływa na rozwój Wrocławia – mówi rzecznik prezydenta miasta Marcin Garcarz.
Schetyna już wcześniej krytykował Dutkiewicza za zakładanie stowarzyszeń