Tadeusz Ross pomyślał o szkoleniach dwa tygodnie temu, gdy Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrywała sprawozdanie Rady Języka Polskiego. Pomysł ten zainspirował nawet autorów programu „Teraz my” w TVN do odpytywania polityków z ich krasomówczych umiejętności.
– Nie ma chyba człowieka, który nie popełniałby błędów językowych, może poza prof. Janem Miodkiem, ale chodzi o to, aby nie były one rażące – powiedział „Rz” Ross. Razi go m.in. niechlujność wypowiedzi, np. przetykanie słów „yyykami”. Chociaż zastrzega, że proponuje dobrowolne szkolenia, i tak pomysł został przyjęty przez posłów z mieszanymi uczuciami.
Zdaniem Elżbiety Kruk szkolenie przyda się posłom i niektórym dziennikarzom
„Za” jest Jerzy Fedorowicz, poseł PO, aktor i reżyser: – To szokujące, że ludzie po uniwersytetach posługują się często bardzo kiepską polszczyzną. Przyznał się, że poddał się próbie dziennikarskiego egzaminu na kartę mikrofonową. – Oblałem, ale zostałem bardzo wysoko oceniony za sposób wysławiania się – zdradził.
Zdaniem Elżbiety Kruk (PiS) szkolenie przydałoby się posłom, ale i niektórym dziennikarzom. – W tym względzie jestem wyuczalna i lubię, jak mi ktoś zwraca uwagę na błąd językowy – stwierdziła.