Polityczną burzę w partii wywołało niewybranie 20 kwietnia Zbigniewa Wassermanna na szefa małopolskiego PiS, choć był desygnowany przez Jarosława Kaczyńskiego i nie miał kontrkandydata. Część działaczy obwiniała o to Zbigniewa Ziobrę. Ten bagatelizował lokalne wydarzenie i wskazywał, że głosowanie zostało przerwane ze względów formalnych. Ale w PiS zaczęło się mówić, że Ziobro wypowiedział lojalność prezesowi Kaczyńskiemu i zaczął walkę o zajęcie jego miejsca. Szef partii stanowczo zapowiedział, że nie będzie tolerował takich zachowań. Po „publicznej chłoście” Ziobro udzielił poparcia Wassermannowi. I ten na piątkowym posiedzeniu rady regionalnej został szefem małopolskiego PiS.
Rz: Cieszy się pan z wyboru?
Zbigniew Wassermann
: To dla mnie satysfakcja, a zarazem nowe wyzwanie realizowania się w strukturach partyjnych. W Małopolsce potrzeba ich poważnego wzmocnienia. Myślę tylko, że niepotrzebnie wybory te miały dwie odsłony. Było to skutkiem braku rozwagi, rozsądku i doświadczenia życiowego. Przecież poszło nie tylko o braki formalne na kartach do głosowania, jak niektórzy przekonywali. Dobrze, że centrala w Warszawie błyskawicznie zareagowała, bo zauważyła naruszenie standardów demokratycznych.
Jakich?