PO chce przeforsować swe sztandarowe hasła: zakazu kandydowania do parlamentu osób prawomocnie skazanych i zniesienia immunitetu chroniącego przed odpowiedzialnością karną podczas sprawowania mandatu. By zmiany wprowadzić w życie, trzeba 2/3 głosów, nie uda się to bez poparcia PiS.
– Skończył się czas zasiadania przestępców w Sejmie – mówił podczas wczorajszej debaty nad projektami Sebastian Karpiniuk z PO. I wytknął PiS, że w poprzedniej kadencji zgadzało się na zasiadanie w poselskich ławach osób z zarzutami gwałtu i płatnej protekcji. To aluzja do koalicji z Samoobroną.
– To wiceszef waszego klubu nie chce się zrzec immunitetu – ripostował Arkadiusz Mularczyk z PiS, mając na myśli Waldego Dzikowskiego, któremu prokuratura chciała postawić zarzuty, a PO nie głosowała za uchyleniem mu immunitetu.
PO chce dopisać do konstytucji artykuł mówiący, że parlamentarzystą nie może być osoba karana za przestępstwo umyślne z oskarżenia publicznego, w tym – osoba z warunkowym umorzeniem postępowania karnego.
PiS nie mówi „nie”, ale stawia żądania. Chce, by powstał katalog przestępstw wykluczających kandydowanie. Podobnie uważa PSL. – Jesteście zbyt restrykcyjni, wrzucając do jednego worka kryminalistów i osoby, które np. przekroczyły granice obrony koniecznej – krytykował Mularczyk z PiS.