O tym, że rząd postawi na byłego premiera, „Rz” napisała pierwsza. W piątek w Sejmie jego kandydaturę uzasadniał premier Donald Tusk.
– Warto – tak jak w innych najbardziej rozwiniętych krajach – sięgać do tych, którzy kiedyś pełnili funkcje, nawet jeśli byli naszymi konkurentami – mówił Tusk.
– Włodzimierz Cimoszewicz i Danuta Hübner, która z list PO ma startować do PE, to nie są moi faworyci – mówi z kolei „Rz” Ireneusz Raś, poseł PO. – Ale jeśli Polska ma szansę przeforsować swojego kandydata do gremiów unijnych, to leży to w szerszym interesie naszego kraju.
Nieoficjalnie w PO przyznają jednak, że niepokoją ich ostatnie kroki władz partii i propozycje dla polityków lewicy.
Dużo krytyczniej o kandydaturze Cimoszewicza wypowiadają się przedstawiciele lewicy, którzy liczyli, że pomoże on w zjednoczeniu przed wyborami do europarlamentu. – Dla nas to poważny cios – mówi „Rz” polityk SLD. – Decyzja Cimoszewicza pokazuje jednak, że nasze intencje tworzenia wspólnej listy lewicy w wyborach do europarlamentu były szczere, jego niekoniecznie.