– Widać, że PO nie straciła poparcia z powodu powodzi. Co więcej, udało jej się w tym czasie odwrócić niekorzystny dla niej trend, który obserwowaliśmy w kilku ostatnich badaniach – ocenia dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem wpływ na to mogła mieć aktywna postawa premiera Tuska w czasie trwania kataklizmu.

Na drugim miejscu ze stabilnym poparciem znajduje się Prawo i Sprawiedliwość. Partia Jarosława Kaczyńskiego straciła jeden punkt procentowy. Chce na nią głosować 35 proc. badanych.

– Po katastrofie smoleńskiej partia ta zanotowała gwałtowny wzrost poparcia. Widać jednak, że pułap ok. 35 proc. poparcia to w tej chwili dla niej maksimum – komentuje Flis. Zwraca uwagę, że różnica między dwoma głównymi ugrupowaniami i tak jest znacznie mniejsza niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Poparcie dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej wynosi 7 proc. W Sejmie znalazłoby się również PSL, na które chce głosować 5 proc. badanych. Żadna z pozostałych partii nie zdobyłaby więcej niż 1 proc.

Gdyby te wyniki potwierdziły się w wyborach, Platforma mogłaby rządzić samodzielnie. Zdobyłaby aż 247 poselskich mandatów.