Trudno spodziewać się w przyszłym roku istotnych zmian w politycznej układance. I to mimo tego, że wicepremier Waldemar Pawlak licytuje własne pomysły na reformy przedstawione podczas exposé przez premiera Donalda Tuska.
Polityczny układ trzyma się mocno, bo rządząca koalicja ma interes, aby trwać, a opozycja jest niezwykle słaba. PiS jest podzielony i miotany wewnętrznymi konfliktami, SLD chyli się wręcz ku upadkowi, wciąż nie wiadomo, jaką realną siłą dysponuje Ruch Palikota.
Co więcej, każda z opozycyjnych formacji bardziej walczy z własnym konkurentem - SLD z Palikotem, a PiS z Solidarną Polską - niż z rządzącą Platformą. To daje koalicji, głównie PO, komfort rządzenia. Zakłócić go mógłby tylko poważny kryzys w UE, który odbiłby się na Polsce.
Tusk wychodzi z opresji
Wśród polityków, którzy w mijającym roku wygrali, króluje zatem Donald Tusk. Poradził sobie z drożyzną, ekonomistami, celebrytami i w rezultacie z wyborcami. A początek roku sukcesu nie wróżył. W styczniu Polacy wracający z sylwestrowo- -noworocznych wyjazdów zderzyli się z chaosem na kolei. Pasażerowie pomstowali na rząd, a opozycja żądała głowy ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka.
Później było tylko gorzej: do ataku na rząd ruszyli ekonomiści pod wodzą Leszka Balcerowicza. Poszło o ograniczenie składki emerytalnej odprowadzanej do OFE. Spór o OFE był najważniejszą debatą roku i początkowo nadszarpnął popularność partii rządzącej. Do ekonomistów oskarżających Tuska o skok na kasę przyszłych emerytów przyłączyli się twórcy. Sygnał dał Marcin Meller, redaktor naczelny "Playboya", który ogłosił, że nie będzie już głosował na PO.