Prezes PiS w rozmowie z "Super Expressem" stwierdził: "dziś nie mam ambicji prezydenckich, ale chcę być premierem". Polityk przekonuje, że do kandydowania w 2010 r. skłoniła go jego ówczesna sytuacja osobista.

- Wszystkie badania wskazywały, że jedyną osobą w PiS, która ma szanse wygrać, byłem ja - mówi. Jego zdaniem tego życzyłby sobie tego jego tragicznie zmarły brat Lech Kaczyński.

Polityk przekonuje, że osiągnął wtedy dobry wynik. - Lepszy niż Donald Tusk w 2005 roku - przypomina.

Według tabloidu w partii trwają poszukiwania najlepszego kandydata. Sytuację utrudnia odejście Zbigniewa Ziobry, który założył własną partię, a wcześniej był typowany jako człowiek, który może zastąpić w tej roli Kaczyńskiego.