Poseł PiS Tomasz Kaczmarek podejrzewa, że groźby mogą być spowodowane jego aktywnością w sprawie nieprawidłowości w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Autor anonimu sugeruje bowiem swoje związki z wojskiem.
„Skorzystam z tego, co mnie w wojsku nauczyli, bo pewnie taki gej jak ty nie był w woju... ustalę tylko, gdzie masz biuro poselskie i j...ę ci z rakietnicy w łeb" – napisano w anonimie.
Poseł o liście powiadomił prokuraturę oraz marszałek Sejmu Ewę Kopacz. Sprawa była omawiana na posiedzeniu Konwentu Seniorów. Padła propozycja, by przydzielić posłowi ochronę. Nie chce jej jednak sam poseł. – Jestem byłym funkcjonariuszem i potrafię się obronić, a ochrona kosztuje – mówi „Rz" poseł. Dodaje jednak, że podobnych sygnałów nie należy lekceważyć.
Poseł Stanisław Wziątek (SLD) z Komisji ds. Służb Specjalnych uważa, że poseł słusznie postąpił. – Osobiście nigdy nie spotkałem się z takimi pogróżkami. Gdybym jednak je dostał, postąpiłbym tak samo – mówi „Rz".
Kaczmarek przypuszcza, że groźba może pochodzić od kogoś związanego ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego. Skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Chodzi m.in. o pobicie tłumacza w Afganistanie czy przebywanie w tzw. strefach bezpieczeństwa osób, które nie mają dostępu do informacji niejawnych. Poseł twierdzi, że odkąd zaczął interesować się SKW, zaczął być nielegalnie inwigilowany. W tej sprawie też złożył zawiadomienie do prokuratury.