Raport z kontroli „Realizacja zadań administracji publicznej w zakresie udzielania pomocy humanitarnej poza granicami Polski" Najwyższa Izba Kontroli opublikuje lada dzień. Wystąpienie pokontrolne ma mieć w zdecydowanej części formę, jaką zaproponowali kontrolerzy, którzy ją przeprowadzili. Tylko nieliczne uwagi merytoryczne wiceprezesa NIK Tadeusza Dziuby zostały zaakceptowane jako słuszne. Resztę odrzucono, a Dziubie zabrano nadzór nie tylko nad tą kontrolą, ale także nad dziewięcioma innymi.
Minister pod kontrolą
To właśnie ta głośna kontrola, która oceniała m.in. efektywność półtorarocznej pracy minister Beaty Kempy jako pełnomocnika rządu ds. pomocy humanitarnej, poróżniła prezesa Izby Mariana Banasia z zastępcą – Tadeuszem Dziubą. Sprawa rzekomych nacisków na troje doświadczonych kontrolerów (mają staż pracy w NIK od 15 do 21 lat) z Departamentu Administracji Publicznej kierowanego przed dr Bogdana Skwarka znalazła finał w prokuraturze – zawiadomienie o nadużyciu uprawnień złożył prezes Marian Banaś (postępowanie jest na etapie sprawdzającym). Prezes NIK złożył także wniosek do Marszałka Sejmu o odwołanie Dziuby ze stanowiska (kilka dni temu komisja sejmowa ds kontroli państwowej, w której większość ma PiS, zaopiniowała go negatywnie).
Dziuba w wyjaśnieniach dla marszałek Elżbiety Witek bronił się, że odmówił podpisania projektu raportu w zaproponowanej wersji. „Projekt ten wynikał z opacznej koncepcji ujęcia materiału dowodowego, kłócił się ze zdrowym rozsądkiem i był nielogiczny, a przede wszystkim – jak się finalnie okazało – w odniesieniu do wielu tez w nim zawartych wręcz sprzeczny z dowodami zawartymi w aktach kontroli" – tłumaczył w piśmie, do którego dotarła „Rzeczpospolita". Podkreślał z żalem, że „na przekór tym faktom" Banaś zarzucił mu nadużycie uprawnień. Akta do kontroli „Realizacja zadań administracji publicznej w zakresie udzielania pomocy humanitarnej poza granicami Polski", która badała nie tylko pracę minister Kempy, ale także sposób wydatkowania głównie kościelnych instytucji pomocowych i MSZ, obejmują aż 40 tomów i zawierają 15 tys. stron dokumentów. Dziuba miał 27 uwag, w tym trzy najważniejsze dotyczyły jego zdaniem błędnych wniosków kontrolerów NIK. O jakie tezy chodzi?
Wiceprezes Izby nie zgadzał się z oceną, że „nie funkcjonował spójny system udzielania pomocy humanitarnej", która wielokrotnie jest powtarzana w raporcie. Jego zdaniem przedstawiciele minister Kempy z Kancelarii Premiera uczestniczyli w radzie programowej współpracy rozwojowej przy MSZ, spotykano się okresowo. Projekty Kempy były także przesyłane do MSZ celem konsultacji, a resort dyplomacji z ambasad w Jemenie czy Wenezueli przekazywał informacje o potrzebach pomocy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – twierdzi wiceprezes Dziuba.
Sporną kwestią okazała się spora pomoc finansowa, jaką Kancelaria Premiera, a właściwie minister Beata Kempa przeznaczała na pomoc humanitarną. Chodziło o to, że KPRM rozdzielała środki w trybie pozakonkursowym, a więc zdaniem kontrolerów nieprzejrzysty i łamiący zasadę konkurencyjności. MSZ przydzielał środki tylko w konkursach. Według Dziuby tryb konkursowy w przypadku pomocy humanitarnej jest niefunkcjonalny.