Reklama

Niebezpieczne lądowanie. Błędy załogi rządowego samolotu wiozącego prezydenta Andrzeja Dudę

Podczas ubiegłorocznego lotu do Lublina załoga rządowego samolotu popełniła szereg błędów, a pełną konfigurację maszyny do lądowania osiągnięto dopiero na wysokości 51 m - pisze Wirtualna Polska. Na pokładzie embraera był wówczas prezydent Andrzej Duda.

Aktualizacja: 01.07.2021 11:54 Publikacja: 01.07.2021 10:52

Niebezpieczne lądowanie. Błędy załogi rządowego samolotu wiozącego prezydenta Andrzeja Dudę

Foto: PAP/Radek Pietruszka

zew

1 czerwca 2020 r. ubiegający się wówczas o reelekcję prezydent leciał embraerem z Goleniowa pod Szczecinem do Lublina. Maszyna wystartowała o godz. 13:17, a o 14:09 wylądowała w Lublinie.

Wydarzenia na pokładzie opisuje Wirtualna Polska. Portal podaje, że o godz. 14:02 załoga, która miała lądować na pasie 25, otrzymała zgodę na lądowanie na drodze startowej 07, niewyposażonej w ułatwiający lądowanie system ILS. W związku z sytuacją konieczne było przeprowadzenie szeregu czynności, by przygotować maszynę do lądowania w nowej konfiguracji według procedury RNAV.

Przepisy opisują parametry, jakie muszą być spełnione na odpowiedniej wysokości, by przyziemienie mogło zostać przeprowadzone w sposób bezpieczny.

"1 czerwca 2020 samolot z prezydentem na pokładzie nie miał na wysokości 500 stóp (152 m - red.) spełnionych parametrów, które pozwoliłyby przeprowadzić w bezpieczny sposób procedurę lądowania. A mimo to piloci wylądowali" - czytamy w WP.

Portal powołuje się na raport Działu Jakości, Bezpieczeństwa Lotniczego i Ochrony Przewozów PLL LOT, według którego wiozący prezydenta piloci o 14:02 zaczęli podejście do lądowania na innej drodze, niż do tej pory zakładali. Według raportu, o godzinie 14:05 embraer znajdował się o 914 metrów za wysoko, a w odległości 9,5 km od lotniska piloci postanowili gwałtownie zmniejszyć wysokość, przekraczając dozwoloną w tej sytuacji prędkość.

Reklama
Reklama

O godz. 14:08 w kabinie rozległ się automatyczny komunikat ostrzegający o zbyt dużej prędkości zniżania. Z tekstu wynika, że piloci próbowali zmniejszyć prędkość zmieniając ustawienie pracy silników (przekroczono parametr "engine idle").

WP pisze, że o 14:07 piloci poprosili wieżę o zmianę rodzaju podejścia do lądowania na podejście z widocznością (visual), a po chwili wyłączyli autopilota.

- Wtedy już im się kompletnie wszystko rozsypało. Byli za blisko pasa, mieli za mało czasu, już dawno powinni mieć pełną konfigurację samolotu, żeby w ogóle rozpocząć lądowanie, a oni na 300 stopach (91 m) dopiero zabrali się za ustawianie klap - skomentował dla WP Dominik Punda, pilot kapitan z nalotem 15 tysięcy godzin w cywilnych liniach lotniczych.

Odnosząc się do podejścia w Lublinie dodał, że piloci "nagle zaczęli przeprowadzać kompletnie nieprzygotowany manewr", a wystarczyłoby pięć minut, by odpowiednio przygotować maszynę do lądowania.

Według anonimowego pilota cytowanego przez WP, w kokpicie panował chaos, a załoga chciała podejścia z widocznością, ponieważ nie była już w stanie zapanować nad automatyką samolotu.

W raporcie PLL LOT napisano, że "zmiana w ostatniej chwili typu podejścia (...) miała na celu redukcję obciążenia proceduralnego załogi", jednak z powodu mniejszej automatyzacji i braku jasnej komunikacji między członkami załogi doszło do "zbytniego obciążenia pracą" pilota kontrolującego stery i pilota monitorującego.

Reklama
Reklama

Według raportu, klapy zaczęto wypuszczać dopiero na wysokości 90 metrów.

Sporządzony po incydencie raport głosi, że do przyziemienia nie osiągnięto stabilizacji prędkości, prędkość podejścia była za duża w stosunku do prędkości końcowej, załoga przygotowywała się do lądowania bez upewnienia się co do warunków aktualnie panujących na lotnisku, a pełną konfigurację samolotu do lądowania osiągnięto na wysokości 51 m nad ziemią, czyli zdecydowanie zbyt nisko.

WP pisze, że po powrocie do Warszawy członkowie załogi złożyli raporty, w których przyznali się do popełnionych błędów, a Komisja Badania Zdarzeń Lotniczych PLL LOT wszczęła postępowanie.

Okazało się, że 1 czerwca 2020 r. prezydent Andrzej Duda leciał z załogą, która nigdy nie wiozła żadnego VIP-a lotem specjalnym.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Tomasz Trela: Włodzimierzowi Czarzastemu należy się szacunek od Adriana Zandberga
Polityka
Rekordowe nakłady na ochronę zdrowia to wciąż za mało? Eksperci o ustawie budżetowej
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Polityka
Sondaż: Sikorski premierem zamiast Tuska? Znamy zdanie Polaków
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama