Były szef Urzędu Rady Ministrów i niedoszły premier z Krakowa ma poważne kłopoty finansowe – został skazany za zniesławienie Konrada Kornatowskiego i teraz komornik zajmuje mu pensję. – Zostałem skazany na wykluczenie społeczne, ktoś przestawił wajchę wobec Rokity, to nie przypadek, że zostałem wykluczony z PO i w tym samym czasie zaczął mnie ścigać komornik – mówił Jan Rokita w wywiadzie dla TVN 24, dodając, że jego pensja już jest zajmowana.
W PO zapanowała konsternacja. Partia podzieliła się na tych, którzy w odruchu solidarności chcą pomóc Rokicie, i takich, którzy uważają, że ma to, na co zasłużył. Ci drudzy czekają, co na to wszystko powie Donald Tusk.
Jarosław Gowin zapowiedział, że grupa krakowskich przyjaciół Rokity postara się w jakiś sposób mu pomóc. – Na pewno nie pozostawimy go samego – zadeklarował w rozmowie z „Rz".
W podobnym duchu wypowiada się Łukasz Pawłowski z PO, pracownik warszawskiego ratusza, który był jednym z najbliższych współpracowników Rokity. – Nie miałem pojęcia, że jest w tak trudnej sytuacji – zapewnia.
Z naszych informacji wynika, że również wieloletni przyjaciel Zbigniew Fijak zorganizował pomoc dla Rokity i lada dzień to ogłosi. – Jeżeli będzie organizowana akcja pomocy, to z całą pewnością się przyłączę – mówi Łukasz Gibała, krakowski poseł Ruchu Palikota, który był asystentem społecznym Rokity. – To polityk ekscentryczny, który daje ludziom odczuć swoją przewagę intelektualną i często w ten sposób ich do siebie zraża. Ale zarazem jest to człowiek szalenie inteligentny, błyskotliwy, z ogromną wiedzą o funkcjonowaniu państwa i świetnymi pomysłami.