Reklama
Rozwiń
Reklama

Kosztowne wpadki Sojuszu

SLD chwali się strukturami terenowymi, ale w tych wyborach popełniły one kilka poważnych błędów.

Publikacja: 21.10.2014 02:00

Partia Leszka Millera może stracić szansę na start w wyborach samorządowych jednego z bardziej popularnych kandydatów na prezydentów miast, Macieja Garbowskiego z Opola. I to z powodu odmowy zarejestrowania aż trzech list przez komisję wyborczą.

Chodzi o zakwestionowanie części podpisów. Sojusz przegrał już spór z okręgowymi komisjami wyborczymi i teraz odwołał się do PKW. A jeżeli sporne listy nie zostaną zarejestrowane, Garbowski, który miał w Opolu dobre notowania, straci szansę na walkę o prezydenturę.  W partii w nieoficjalnych rozmowach można usłyszeć, że to typowa niedoróbka organizacyjna, bo lider regionalny powinien osobiście dopilnować składania list kandydatów i podpisów, których na wszelki wypadek powinno być dwa razy więcej od wymaganej liczby.

Przypadek Opola nie jest odosobniony. W Warszawie Sojusz nie zarejestrował listy na Starym Mieście i Muranowie. Komisja zakwestionowała ponad 100 podpisów spośród 200 przedstawionych do weryfikacji. A śródmiejska organizacja SLD jest największa w Polsce.  ?Z powodu złego sposobu zbierania podpisów Sojusz nie zdołał też zarejestrować list w dwóch okręgach powiatu koneckiego, co wywołało trzęsienie ziemi w tamtejszej organizacji, która ostrzyła sobie zęby na dobry wynik i odsunięcie od władzy koalicji PiS–PSL. Działacza odpowiedzialnego za listy już wyrzucono z partii dyscyplinarnie, ale następna szansa na przejęcie władzy w powiecie będzie dopiero za cztery lata.

Jeżeli do tego doda się rozwiązanie tuż przed wyborami krakowskiej organizacji SLD, bo – jak mówił „Rz" Krzysztof Gawkowski – jej władze nie gwarantowały odpowiedniego wyniku wyborczego, czy niedawną historię defraudacji 250 tys. zł z przez księgową zachodniopomorskiego Sojuszu, to można odnieść wrażenie, że działalność struktur tej partii jest daleka od doskonałości.

Krzysztof Gawkowski, szef sztabu wyborczego, broni się, że partia wydała w tych wyborach 2800 pełnomocnictw i zarejestrowała 38 tys. kandydatów na radnych. – Te kilka przypadków nie może przesądzać o obrazie wszystkich struktur – zaznacza Gawkowski. Przyznaje jednak, że nie jest w stanie pojąć, jak mogło dojść do sytuacji w Opolu. – Tamtejsi działacze byli chyba zbyt pewni siebie, bo przecież można było zanieść do komisji wyborczej 3 tys. podpisów zamiast 300 i wtedy problemu by nie było – zaznacza. – Ale prawdą też jest, że przepisy są bardzo szczegółowe, a komisje wyborcze najdrobniejszy błąd mogą zinterpretować na niekorzyść komitetu.

Reklama
Reklama

Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że wpadki wynikają z politycznej naiwności działaczy tej partii, którzy sądzą, że nie muszą się zabezpieczać na wszystkie strony, skoro są przyszłym koalicjantem PO.

– Do odmowy zarejestrowania list doszło w tych samorządach, gdzie SLD rywalizuje z PO – zaznacza politolog. – A to oznacza, że tamtejsze organy kontrolne szczególnie wnikliwie przyglądały się listom Sojuszu i przyczepiały do najdrobniejszych uchybień.

Chwedoruk przypomina, że kilka miesięcy temu w samorządowych wyborach uzupełniających w Żaganiu, a więc mateczniku Sojuszu, partia Leszka Millera w ogóle nie zarejestrowała list, choć była tam faworytem. – Oczywiście z powodu błędów formalnych – podkreśla politolog. – Rozszerzenie jednomandatowych okręgów wyborczych na miasta to też uderzenie w SLD. Dopóki ta partia nie zrozumie, że nie może zwalczać PiS i umizgiwać się do PO, tylko musi zachować równy dystans do obu tych ugrupowań i umiejętnie rozgrywać ich spory, dopóty będzie ogrywana we wszystkich wyborach.

Partia Leszka Millera może stracić szansę na start w wyborach samorządowych jednego z bardziej popularnych kandydatów na prezydentów miast, Macieja Garbowskiego z Opola. I to z powodu odmowy zarejestrowania aż trzech list przez komisję wyborczą.

Chodzi o zakwestionowanie części podpisów. Sojusz przegrał już spór z okręgowymi komisjami wyborczymi i teraz odwołał się do PKW. A jeżeli sporne listy nie zostaną zarejestrowane, Garbowski, który miał w Opolu dobre notowania, straci szansę na walkę o prezydenturę.  W partii w nieoficjalnych rozmowach można usłyszeć, że to typowa niedoróbka organizacyjna, bo lider regionalny powinien osobiście dopilnować składania list kandydatów i podpisów, których na wszelki wypadek powinno być dwa razy więcej od wymaganej liczby.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Tajemnica prezentów dla Karola Nawrockiego. Czego prezydent nie chce ujawnić?
Polityka
Włodzimierz Czarzasty będzie skrzydłowym Donalda Tuska? Koniec miękkiej gry w Sejmie
Polityka
Sondaż: Czy Zbigniew Ziobro może liczyć w Polsce na uczciwy proces? Wiemy, co sądzą Polacy
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
Prokuratorskie zarzuty dla Mariana Banasia nie kończą sprawy. Co jeszcze grozi byłemu prezesowi NIK?
Opinie Ekonomiczne
USA kontra Chiny: półprzewodniki jako pole bitwy?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama