Szydło w czasie kongresu programowego PiS i Zjednoczonej Prawicy w Katowicach przedstawiła wyliczenia, z których wynikało iż obietnice wyborcze składane przez PiS będą kosztować ok. 39 miliardów złotych, a PiS jest w stanie zwiększyć wpływy do budżetu o ponad 70 mld złotych (m.in. poprawiając ściągalność podatków). PO kwestionuje te wyliczenia twierdząc, że PiS niedoszacował wydatków i przeszacował dodatkowe wpływy do budżetu.

Taką opinię wyraziła również Kidawa-Błońska w TVP Info. - Propozycje PiS są źle wyliczone - przekonywała. I dodała, że obiecując tak wiele jak PiS (chodzi m.in. o podniesienie kwoty wolnej od podatku, cofnięcie reformy emerytalnej i wprowadzenie dodatku 500 złotych miesięcznie na każde drugie i kolejne dziecko) trzeba wiedzieć skąd wziąć na to pieniądze.

Kidawa-Błońska zwróciła też uwagę, że PiS obiecując uszczelnienie systemu podatkowego składa "obietnice na wyrost". - Bo Polacy (już dziś) narzekają na to, że fiskus bardzo mocno ich pilnuje – zauważyła.