Reklama

Były szef sztabu Kukiza: Możemy się porozumieć

Umawialiśmy się na inicjatywę bezpartyjną, a Paweł wziął do siebie skrajne partie – mówi były szef sztabu wyborczego muzyka Patryk Hałaczkiewicz

Aktualizacja: 27.07.2015 23:54 Publikacja: 26.07.2015 20:53

Paweł Kukiz

Paweł Kukiz

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Rz: Dlaczego szef sztabu wyborczego Pawła Kukiza nie będzie startował z jego list do Sejmu?

Patryk Hałaczkiewicz, działacz na rzecz JOW, były współpracownik Pawła Kukiza: Paweł wybrał drogę tworzenia innego projektu politycznego, z ugrupowaniami skrajnymi, który mi nie odpowiada. Umawialiśmy się na projekt samorządowo-obywatelski. Najlepiej jednak zapytać jego. Tak naprawdę to nigdy o tym do końca szczerze nie rozmawialiśmy. Nigdy nie padła ostateczna propozycja, ja też o nią nie zabiegałem.

Kukiz twierdzi, że czekał na pana w domu. Nie pojechał nawet na sesję sejmiku.

To był jakiś błąd komunikacyjny, z którego niepotrzebnie robi się temat publiczny. Próbowałem się do niego dodzwonić, w końcu wysłałem mu esemesa z informacją, że nie mogę być jedynym reprezentantem dwóch środowisk, czyli Ruchu JOW i Bezpartyjnych Samorządowców. Chciałem się spotkać w większym gronie, by nie brać na siebie odpowiedzialności za decyzję. Zapraszałem Pawła na zjazd Ruchu JOW, który odbył się w ubiegły weekend w Warszawie. Nie przyjechał.

Jest jeszcze szansa na rozmowy?

Reklama
Reklama

Wciąż liczę, że się spotkamy, choćby w celu omówienia wspólnej strategii przed zaplanowanym na 6 września referendum. Pisałem w tej sprawie do Pawła, wciąż nie mam odpowiedzi.

Jak powstał sztab Kukiza w kampanii prezydenckiej?

Tworzyły go dwa środowiska. Jedno to Ruch na rzecz JOW z Wrocławia, z którego ja się wywodzę. Drugim byli samorządowcy z Dolnego Śląska, którzy udzielili wsparcia logistycznego i technicznego, np. w postaci liczenia podpisów. Paweł jest radnym z ich list, więc to były dwa naturalne środowiska dla niego. Z nich wyszedł pomysł startu Pawła w wyborach prezydenckich.

Kiedy się okazało, że wasze drogi się rozchodzą?

Myślę, że to dojrzewało w Pawle przez ostatnie tygodnie. Urwał nam się kontakt, a my też się nie narzucaliśmy. Tuż po kampanii prezydenckiej, w maju, proponowaliśmy model organizacyjny poukładania sztabu, współpracy, jakiegoś kalendarza. Paweł się do niego nie odniósł, bo szuka swojej drogi. Pierwotnie zjazd 27 czerwca miał inaugurować ugrupowanie, miała być podana nazwa ruchu, tezy programowe. Tak się przynajmniej umawialiśmy. Kilka dni wcześniej Paweł to zmienił. Spotkanie zaproponował nam dopiero gdy media ujawniły, że planujemy własny projekt.

On też mógł mieć do was pretensje. Choćby po tym, gdy pan i prezydent Lubina Ryszard Raczyński wzięliście udział w debacie z dziennikarzami, występując w jego imieniu.

Reklama
Reklama

Być może to nie było fortunne. Aczkolwiek bez przesady. Nie może być tak, że są zakazy spotkań czy występów w mediach wydawane jednoosobowo, bo to są metody wodzowskie. Wydawało mi się jednak, że tę sytuację sobie wyjaśniliśmy. Od tego czasu mieliśmy się konsultować. Problem polegał na tym, że on też z nami nie konsultował np. spotkań z Ruchem Narodowym. Nie traktował nas po partnersku.

W kampanii prezydenckiej współpraca się układała. Dopiero potem doszło do zmiany zaplecza, gdy pojawił się Janusz Sanocki, który ma inne pomysły niż my i naszym zdaniem działa źle na Pawła.

Nie było go w kampanii prezydenckiej?

Był, ale nie pracował w ścisłym sztabie. Pomagał zbierać podpisy, ale wycofał się po aferze, którą opisał na pierwszej stronie jeden z tabloidów. Chodzi o sprawę z Katowic, gdzie za podpisy pod kandydaturą Kukiza i przyjaciela Sanockiego Adama Słomki oferowano płatne miejsca w komisjach wyborczych. My mieliśmy inny sposób zbierania podpisów, przez internet, oddolnie przez wolontariuszy.

Bezpartyjni Samorządowcy mają na Dolnym Śląsku wroga w postaci lokalnej PO, z którą walczy też Grzegorz Schetyna. Kukiz mógł się obawiać o ich lojalność?

Przecież to on podkreśla dawną przyjaźń ze Schetyną. Z tego, co mi wiadomo, oni od lat walczą z PO u siebie.

Reklama
Reklama

Ale właściwie dlaczego mieliby być na listach Kukiza?

Bo się tak umawialiśmy.

Kiedy?

Jeszcze w zeszłym roku przed kampanią samorządową. Potem sobie to potwierdzaliśmy w kampanii prezydenckiej. Początkiem umowy miał być jego start do sejmiku. Skoro się zgodził, to znaczy, że zgadza się z tymi ludźmi. To nie były jakieś wielkie nazwiska – przecież sam Raczyński nigdzie by nie startował – chyba że znalazłyby się takie w innych regionach.

Kukiz ujawnił tabelkę, w której samorządowcy przyporządkowywali nazwiska do okręgów.

Reklama
Reklama

Przecież sam Kukiz po wyborach prezydenckich podał kontakt do współpracownika Raczyńskiego Damiana Stawikowskiego, by zgłaszali się do niego samorządowcy z całej Polski. Była tworzona dla niego baza podzielona na okręgi. Sam mu wysłałem bazę ludzi związanych z JOW i akcją „Zmieleni". Równie dobrze mógłby coś takiego też mi zrobić. To nie były żadne „jedynki", lecz lista potencjalnych kandydatów. Publikowanie takich prywatnych wiadomości jest dla mnie niesmaczne, bo przypomina to, co zrobiła partia KORWiN po zerwanych negocjacjach. Wtedy Kukiz się na to obruszył.

Od kiedy zna pan Kukiza?

Od końca sierpnia 2012 r., kiedy poprosił o spotkanie z prezesem stowarzyszenia JOW, zmarłym już prof. Jerzym Przystawą, bo powiedział, że ma pomysł na przeforsowanie zmiany ordynacji wyborczej. Dostaliśmy kilka dni na przygotowanie strony i logistyki akcji „Zmieleni". Od tej pory trwała symbioza ruchu JOW i Kukiza. Moim zdaniem to był dobry układ. My robiliśmy zaplecze, a on dawał swoją charyzmę i rozpoznawalność. Obu stronom to służyło.

Brak porozumienia szkodzi kampanii referendalnej?

Oczywiście, że szkodzi. Dlatego są jakieś pomysły współpracy. Nawet jeśli polityczne drogi się rozchodzą, powinniśmy się wspierać, jeśli chodzi o zmianę ordynacji. Nie mam zamiaru publicznie krytykować Pawła. Zawsze jestem otwarty na rozmowę z nim. Rozstanie jest naturalną rzeczą w polityce. Nie widzę powodów do kłótni.

Reklama
Reklama

Jakie będą twarze nowego ruchu opartego na Bezpartyjnych Samorządowcach?

Nie wiem, czy on powstanie. Podpisałem deklarację założycielską, bo zbiera ona ludzi o podobnych poglądach, ale to, czy ruch wystartuje, to nie jest pytanie do mnie. Animują to samorządowcy z Dolnego Śląska, bierze też w tym udział Mazowiecka Wspólnota Samorządowa.

Ta, w której jest Piotr Guział. Czyli taki ruch porzuconych przez Kukiza.

Nie porzuconych. To samo środowisko miało inicjatywę Obywatele do Senatu. Być może nie skończyła się sukcesem, bo mandat był tylko jeden, ale w skali kraju w wyborach do Senatu uzyskała 11 proc. Więc projekt ma potencjał i rozmawialiśmy z Pawłem, że trzeba go kontynuować. Samorządowcy planowali taki sam projekt, zanim pojawił się Kukiz. Tyle że teraz miał on startować do Sejmu, a nie do Senatu, bo tam z uwagi na JOW trudniej się przebić.

To akurat argument przeciw zmianie ordynacji do Sejmu, o co walczycie.

Reklama
Reklama

Nie, bo gdyby były JOW, to zmieniłaby się scena polityczna w Polsce. Powstałyby dwie duże organizacje, do których można by było się przyłączyć. Partie byłyby szersze i mieściłyby dużo więcej poglądów niż dziś. Teraz partie są wąskie kadrowo i ideologicznie, więc nowe inicjatywy nie mają szans. W USA stają się one częścią większych obozów, tak jak ostatnio Tea Party w ruchu republikańskim. Jakby startowała sama, byłaby pożarta, ale wciągnęła ją duża partia.

PO ma bardzo szerokie poglądy. Od zwolenników zakazu in vitro do zwolenników refundowania tej metody.

To wąskie poglądy małych grup członków, a nie zorganizowane ruchy.

11 proc. w wyborach do Senatu i tylko jeden mandat. To mimo wszystko słaba reklama dla JOW.

Model senacki to nie ten, o którym mówimy. To nie model brytyjski, w którym jest równy start wszystkich podmiotów. Okręgi są za duże. Senat może być proporcjonalny, a Sejm powinien być jednomandatowy, bo wtedy będziemy mieć 460 JOW zamiast 100. Myślę, że w tym roku w Senacie będzie więcej przypadków, gdy partie nie będą wystawiały swoich kandydatów, tylko będą popierały znane osobistości z terenu. Wybory samorządowe pokazały, że tam, gdzie środowiska się łączyły, zdobywały większość. Mówię o radach miast, gdzie były JOW.

Co oprócz JOW miałoby łączyć samorządowców?

Decentralizacja i odbiurokratyzowanie państwa, zmniejszenie kosztów pracy. Te tezy były przygotowywane dla Kukiza na zjazd w Lubinie i miał je ogłosić. Tego nie zrobił, ale w wywiadach je cytuje.

Czyli spór nie jest programowy, tylko wyłącznie personalny.

Nie, problem jest taki, że my się umawialiśmy na inicjatywę bezpartyjną, a on wziął do siebie partie, a w dodatku tak skrajne jak narodowcy. Wcześniej o takich ludziach nie rozmawialiśmy. To jest spór ideowy.

Były członek SLD Guział wam pasuje, a narodowcy nie?

Jak ktoś był kiedyś w partii, to nie ma problemu. Chodzi o to, by nie brać na listy całych partyjnych środowisk albo ludzi, którzy byli w pięciu czy sześciu partiach i teraz znów szukają swojej szansy.

A wciąż możliwe jest dogadanie się z Kukizem?

Cały czas w to wierzę, ale trzeba usiąść do rozmów. Tylko Kukiz musi wrócić do modelu bezpartyjnej organizacji samorządowo-obywatelskiej.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowa Lewica wybrała nowe władze. Włodzimierz Czarzasty wygrał głosowanie
Polityka
Spór Tusk–Nawrocki paraliżuje państwo? Polacy wydali jednoznaczny werdykt
Polityka
Sondaż: Jak Polacy oceniają korzystanie z prawa weta przez Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Architektura władzy Donalda Tuska. Jak premier zbudował nowy system rządzenia państwem?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama