Kolejne pięć lat rządów Łukaszenki

Poprawiając swój poprzedni wynik, Aleksander Łukaszenko po raz piąty został wybrany na prezydenta.

Aktualizacja: 11.10.2015 23:34 Publikacja: 11.10.2015 21:03

Białoruscy emeryci są największą grupą wyborców Łukaszenki

Białoruscy emeryci są największą grupą wyborców Łukaszenki

Foto: PAP/EPA

Urzędujący od 1994 roku szef państwa białoruskiego zdobył 82,9 proc. głosów w wyborach prezydenckich. Wynika to z opublikowanego w niedzielę wieczorem sondażu exit poll przeprowadzonego przez Instytut Socjologii Państwowej Akademii Nauk Białorusi. Na drugim miejscu znalazł się szef Liberalno-Demokratycznej Partii Siarhiej Hajdukiewicz, który zdobył 4,4 proc. głosów. Reprezentująca organizację społeczną Mów Prawdę Tacciana Karatkiewicz uzyskała 4,3 proc., a sympatyzujący z Łukaszenką naczelny ataman i szef stowarzyszenia Białoruscy Kozacy Mikałaj Ułachowicz znalazł się na czwartym miejscu z wynikiem jedynie 2,1 proc.

Od lat wyniki przeprowadzonego przez państwową instytucję sondażu mało się różnią od tych ostatecznych, które na drugi dzień podaje białoruska Centralna Komisja Wyborcza (CKW). Przewodnicząca tej komisji Lidia Jarmoszyna oświadczyła w niedzielę, że w lokalach wyborczych zamkniętego typu (szpitale i jednostki wojskowe) z wynikiem 89 proc. zwyciężył Aleksander Łukaszenko. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami CKW frekwencja wyniosła ponad 80 proc.

– Tegoroczne wybory prezydenckie odbyły się według scenariusza Łukaszenki. Były to najbardziej dramatyczne wybory w najnowszej historii tego kraju – mówi „Rz" dr Paweł Usow z białoruskiego Centrum Badań Europejskich. – Oznacza to, że sytuacja polityczna w tym kraju nie zmieni się co najmniej przez najbliższe dziesięć lat. Chyba że upadnie gospodarka rosyjski i pociągnie za sobą białoruską – konkluduje.

Białorusini nie mieli wątpliwości co do zwycięscy tegorocznych wyborów prezydenckich. Nikt się jednak nie spodziewał, że wybory te odbędą się praktycznie bez udziału opozycji demokratycznej. Po raz pierwszy nikt z konkurentów Łukaszenki nie oświadczył, że wybory zostały sfałszowane. Nie powiedziała tego również Tacciana Karatkiewicz, która prezentowała siebie jako przedstawiciela demokratycznej opozycji. Jej udział w wyborach podzielił białoruską opozycję, której większość liderów nawoływała do bojkotu.

– Tymczasem gdy białoruska opozycja zajmowała się poszukiwaniem „zdrajców", Łukaszenko mobilizował swoje siły, by upozorować rzetelne i demokratyczne wybory – mówi „Rz" znany białoruski politolog Waler Karbalewicz. – Z jednej strony międzynarodowi obserwatorzy zaświadczą, że wybory nie do końca odpowiadały demokratycznym standardom, ale z drugiej strony zanotują brak represji wobec demokratycznej opozycji. Zachód oświadczy, że Łukaszenko robi postępy – wskazuje.

Postępy białoruski prezydent, nazywany do niedawna ostatnim dyktatorem Europy, zaczął robić, kiedy pod koniec sierpnia uwolnił wszystkich więźniów politycznych. Od tamtego czasu opozycjoniści bezkarnie przeprowadzali manifestacje w centrum stolicy. Nikt nie odważył się jednak nawoływać do masowych powyborczych protestów, które w grudniu 2010 roku skończyły się brutalną pacyfikacją przez siły specjalne oraz zatrzymaniem ponad 600 osób.

Domagać się wolnych wyborów w niedzielę wieczorem na ulice Mińska wyszło nieco ponad sto osób. Ich protest trwał niecałe dwie godziny i żaden z liderów białoruskiej opozycji do niego nie dołączył.

– Łukaszenko chce poprawić stosunki z Zachodem, a my będziemy domagali się od naszych zachodnich partnerów, by ta poprawa stosunków powodowała konkretne zmiany w kierunku demokratyzacji naszego kraju – mówi „Rz" Anatol Liabiedzka, szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej. – Trzeba pamiętać, że system się nie zmienił – dodaje. Główną odmiennością piątych wyborów Łukaszenki jest jednak to, że będą to jego pierwsze wybory prezydenckie bez nowych więźniów politycznych w tym kraju.

Na moment zamknięcia tego wydania ?nie były znane oficjalne wyniki wyborów prezydenckich na Białorusi

Urzędujący od 1994 roku szef państwa białoruskiego zdobył 82,9 proc. głosów w wyborach prezydenckich. Wynika to z opublikowanego w niedzielę wieczorem sondażu exit poll przeprowadzonego przez Instytut Socjologii Państwowej Akademii Nauk Białorusi. Na drugim miejscu znalazł się szef Liberalno-Demokratycznej Partii Siarhiej Hajdukiewicz, który zdobył 4,4 proc. głosów. Reprezentująca organizację społeczną Mów Prawdę Tacciana Karatkiewicz uzyskała 4,3 proc., a sympatyzujący z Łukaszenką naczelny ataman i szef stowarzyszenia Białoruscy Kozacy Mikałaj Ułachowicz znalazł się na czwartym miejscu z wynikiem jedynie 2,1 proc.

Pozostało 84% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Donald Trump ma gorące łącze z Władimirem Putinem
Polityka
Cena Sahry Wagenknecht. Prorosyjskość niezbędna do rządzenia na wschodzie Niemiec
Polityka
Łukaszenko z „imperialnym” orderem od Putina. Podporządkował Białoruś Rosji
Polityka
Sąd nad Węgrami w Parlamencie Europejskim. Von der Leyen atakuje Orbána