W rządzącej putinowskiej partii Jedna Rosja odbywają się „prawybory” przed jesiennym głosowaniem w lokalnych wyborach. Prawie 500 weteranów wojny z Ukrainą startuje w nich, chcąc dostać się później do rad miejskich czy obwodowych.
Jeszcze w pierwszym roku wojny Władimir Putin mówił o nich, że „są obmyci krwią” – mając na myśli zarówno żołnierzy na kontraktach, jak i zwerbowanych w więzieniach kryminalistów. Istnieje rządowy program „Czas bohaterów” stworzony, by „przygotować nowe pokolenie urzędników, zahartowanych wojną”. Kremlowska propaganda codziennie przekonuje Rosjan, że weterani są wspaniali i zasługują na wiele przywilejów. – Celem Putina jest pokazanie, że patriotyczny zapał przenika całe społeczeństwo, od góry do dołu – mówi polityczny konsultant (obecnie na emigracji) Abbas Gałliamow.
Co cztery dni ginie kolejna ofiara „bohaterskich weteranów”
– Wśród samych weteranów też jest znaczne zapotrzebowanie na to, by ich szanowali w społeczeństwie. By nadal okazywano im tyle uwagi jak wtedy, gdy byli tam (na froncie). Oni uważają, że są bohaterami – mówi rosyjska politolog Natalia Szawszukowa.
Jednak dwukrotnie już partyjne elity Jednej Rosji zbojkotowały wyraźne życzenie Kremla obsadzenia tymi ludźmi organów władzy. Zarówno w 2023, jak i w 2024 roku bardzo niewielu z nich udało się dostać do samorządów czy urzędów. Prawdopodobnie przedstawiciele władz boją się konkurencji ze strony nowej elity Putina i robią, co mogą, by nie dopuścić ich do władzy.
Ale możliwe, że obecna elita polityczna boi się nie tylko o swoje stołki, ale i podziela ogólny strach społeczeństwa.