Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera komentował w „Faktach po faktach” trwający od miesięcy spór między Ministerstwem Spraw Zagranicznych a prezydentem Andrzejem Dudą, dotyczącym odwołania mianowanych przez PiS ambasadorów oraz powołania nowych, a także obsadzenia ambasadorów w tak znaczących państwach, jak Izrael, USA czy Ukraina.
Czytaj więcej
Andrzej Duda nie zgodzi się na odwołanie ambasadorów, którzy byli w przeszłości związani z Kancelarią Prezydenta. Na ochronę mogą też liczyć byli ministrowie i wiceministrowie rządu PiS.
Na odwołanie niektórych z nich nie zgadza się Andrzej Duda. Niektóre z placówek dyplomatycznych — jak Ambasada RP w Waszyngtonie, przedstawicielstwo RP przy NATO i przy ONZ i inne placówki, np. we Francji — Duda ma traktować jak „prezydenckie placówki” i chce sam wskazywać ambasadorów, którzy je obsadzą. Uważa też, że w przypadku innych ambasadorów, jeśli nie ma wobec nich zastrzeżeń, nie powinni być odwoływani ze swoich stanowisk.
MSZ odwołało z funkcji m.in. ambasadora RP Marka Magierowskiego, który zażądał wysokiej rekompensaty za „czas nieprzepracowany”.
Spięcie na linii prezydent-premier. Wymiana zdań w mediach społecznościowych
W ostatni czwartek przed południem szef rządu nawiązał w mediach społecznościowych do sprawy obsady polskich placówek dyplomatycznych. Donald Tusk napisał, że "to, że prezydent Duda wciąż blokuje nominacje ambasadorskie w takich krajach jak USA, Izrael, Ukraina czy przy NATO jest skrajnie nieodpowiedzialne".